Zmiany w Muzeum Włókiennictwa – wywiad z Anetą Dalbiak
Z Anetą Dalbiak, dyrektorką Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, rozmawia Marta Madejska.

Aneta Dalbiak, od 2016 r. dyrektorka Centralnego Muzeum Włókiennictwa, podczas odbierania „Plastra Kultury 2017”. Fot. z zasobów CMWL.
Marta Madejska: W Centralnym Muzeum Włókiennictwa wiele się ostatnio zmienia. Zniknęła większość starych ekspozycji i właśnie rozpoczyna się ogromna inwestycja budowlana. Część publiczności obawia się, że historyczne wystawy nie powrócą, część martwi się, że instytucja już nigdy nie będzie zajmować się tkaniną artystyczną. Jaka przyszłość czeka Muzeum?
Aneta Dalbiak: Chciałabym wszystkich uspokoić – chcemy zachować oba wspomniane aspekty. Ważna jest dla nas historia przemysłu włókienniczego i jego rozwoju ze wszelkimi szeroko rozumianymi łódzkimi kontekstami. Kwestie historyczne są oczywiste także z racji architektury pofabrycznej, w której się znajdujemy. Z drugiej strony, wciąż zamierzamy pracować zarówno ze współczesną, jak i zabytkową tkaniną artystyczną, bo to również jest istotą tego Muzeum.
Chciałabym, żeby te dwa filary były rozwijane równomiernie i znalazły odzwierciedlenie zarówno w rozbudowie naszych zbiorów, jak i w wystawach stałych i czasowych. Tej symetrii w ostatnich latach bardzo w Muzeum brakowało. Na przykład wystaw czasowych związanych z tkaniną artystyczną było wiele, ale tych związanych z kontekstami społecznymi, ekonomicznymi czy kulturowymi, wynikającymi z rozwoju przemysłu włókienniczego, mieliśmy mało.
Po zakończeniu remontu zamierzamy przeznaczyć najstarsze skrzydło fabryki, czyli to od strony ulicy Piotrkowskiej, na wystawy stałe, związane m.in. z historią przemysłu, a na dwóch piętrach budynku organizować wystawy czasowe, które w jakiś sposób będą rozwijały wątki wystawy stałej. Natomiast tkanina artystyczna, ale też moda i dizajn, pojawią się w najmłodszym obiekcie – w skrzydle „czerwonym”. Myślę, że zachowamy równowagę pomiędzy aspektami historycznymi i technologicznymi a artystycznymi. Chcemy też zmienić sposób współpracy z zewnętrznymi partnerami – skończyć z udostępnianiem przestrzeni na wydarzenia, które nie są związane z merytoryczną działalnością Muzeum i rozpocząć aktywny dialog z podmiotami, które się do nas zgłoszą.

Centralne Muzeum Włókiennictwa od strony stawu w roku 1978. Fot z zasobów CMWL.
Poprzednie ekspozycje stałe były podzielone na salę maszyn, salę mody, była też sala poświęcona historii fabryki Geyera, w której dziś znajduje się Muzeum. Jak to się zmieni?
AD: Nie widzę sensu rozdzielania wystaw o włókiennictwie w taki sposób, że osobno pokazujemy park maszyn, a osobno jakieś dokumenty archiwalne czy tkaniny. Nie zależy nam na wystawach monotematycznych i wyrywkowych, bo to jest wielka historia, którą będziemy się starali opowiedzieć nową wystawą stałą. Stare maszyny pojawią się oczywiście jako element przyszłej ekspozycji. Teraz skupiamy się na tym, żeby sensownie ułożyć materiał, który mamy, ale też pozyskać nowe zbiory, bo pewnych elementów, które chcemy pokazać, wciąż nam brakuje.
W ramach wystawy stałej planowane jest też „eksperymentatorium”. Co to takiego?
AD: To robocza nazwa części wystawy, na której nasi odwiedzający będą mogli sami, namacalnie doświadczyć, jak sprawdza się naciąg nici w maszynie, albo, czy tkanina ma odpowiednie właściwości po poddaniu jej różnym procesom.
We włókiennictwie jedną z podstawowych metod poznawczych jest tak zwany „chwyt włókienniczy”. Odwiedzający będą mogli samodzielnie zastosować taki „chwyt”? W muzeum wreszcie będzie można dotykać rzeczy?
AD: Zgadza się. Będziemy wykorzystywać również nowoczesne narzędzia multimedialne, ale uznaliśmy, że w naszym Muzeum znacznie lepiej sprawdzą się empiryczne eksperymenty. Multimedia w muzealnictwie są dzisiaj wręcz przeceniane, a zupełnie nie oddają aspektu materialności. Tymczasem we włókiennictwie niezwykle ważny jest właśnie dotyk, namacalność obiektu.

Centralne Muzeum Włókiennictwa od strony stawu współcześnie. Fot. z zasobów CMWL.
Łódź jako ogromny ośrodek włókienniczy była dość wyjątkowa w skali Polski, ale istnieją podobne miasta w Europie czy na świecie. Czy są jakieś miejsca i instytucje, z których czerpiecie inspirację?
AD: Dopiero rozpoznajemy potencjalnych partnerów, ale trudno znaleźć instytucje, które, jak CMWL, byłyby jednocześnie muzeum historycznym i muzeum sztuki.
Skąd tak szeroki program?
AD: Łódzkie Muzeum Włókiennictwa jest „dzieckiem” Muzeum Sztuki w Łodzi. Powstało z Działu Tkactwa, który tam funkcjonował i na początku było jego „filią”, która później się odłączyła. Założycielka CMWL, Krystyna Kondratiuk, już w latach 50. XX w. myślała o stworzeniu instytucji zajmującej się włókiennictwem we wszystkich wymiarach, poczynając od technologii i historii przemysłu, kończąc na sztuce – na współczesnej i zabytkowej tkaninie artystycznej. Jednocześnie od początku swojej działalności myślała o założeniu tutaj skansenu kultury robotniczej. To jest postać, która swoim sposobem myślenia wybiegała daleko w przyszłość. Skansen powstał wiele lat po odejściu Kondratiuk na emeryturę. Dzisiaj mieszczą się tam ekspozycje i pracownie artystyczne.

Krystyna Kondratiuk, na tle budynku „C”, od strony stawu. Rok 1965. Fot. z zasobów CMWL.
Czy plan zmian w Muzeum obejmuje także skansen?
AD: Tak, wpleciemy go w całość przedstawianej narracji. Opowieść o dziejach Łodzi to, oprócz historii wielkoprzemysłowej, również życie zwykłych ludzi, czyli wszystko, co jest związane z kulturą robotniczą i rzemieślniczą. Ten obszar społeczno-kulturowy również chcemy uwzględnić. Przygotowane zostaną rekonstrukcje zarówno robotniczych izb mieszkalnych, jak i warsztatów rzemieślniczych, bo przecież małe, przydomowe warsztaty tkackie, szewskie czy krawieckie, były w Łodzi normą. Skansen będzie w całości miejscem ekspozycji, ale przede wszystkim przestrzenią dla edukacji, która jest dla nas jednym z priorytetów.
Właśnie! Wchodząc do Muzeum, spotkałam grupę dzieciaków. Już teraz prowadzicie jakiś program edukacyjny?
AD: W kwietniu zeszłego roku wystartowaliśmy z zupełnie nową ofertą edukacyjną, do której stopniowo dokładamy kolejne cegiełki. Rozszerzamy nasze grupy odbiorców, poczynając od dzieci 3+, a kończąc na seniorach. Staramy się, żeby nasza stała oferta obejmowała zarówno zajęcia dla grup zorganizowanych, jak i odbiorców indywidualnych. Dodatkowo każda z prezentowanych u nas wystaw czasowych ma swój dedykowany program towarzyszący, w tym warsztaty edukacyjne. Pracujemy nad uruchomieniem kolejnych cykli, które będą miały charakter bardziej praktycznych, ciągłych zajęć, np. warsztaty z szycia lub profesjonalne warsztaty tkackie. Szczególnie o te ostatnie często jesteśmy pytani, bo tkanina w sztuce przeżywa teraz swoisty renesans, co jest widoczne na światowych imprezach artystycznych, jak Bienalle w Wenecji.

Wystawa tkaniny artystycznej Magdaleny Abakanowicz „Metaformizm”. Fot. z zasobów CMWL.
Ostatnio pojawił się w Waszym programie wydarzeń również cykl spotkań „Łódzkie wątki”. Czego dotyczą te „wątki”?
AD: Na razie odbyły się dwa spotkania: jedno dotyczyło strajków Lutego’71, na drugim można było porozmawiać ze świadkami historii, którymi były włókniarki pracujące kiedyś w zakładach „Eskimo”. Pod koniec każdego spotkania przeprowadzamy ankietę, pytając uczestników, jakie tematy są dla nich interesujące, i uwzględniamy je, planując kolejne wydarzenia tego cyklu.

W Muzeum wciąż będzie można oglądać zabytkowe maszyny włókiennicze. Fot. A.M. Cieszewscy
Jak długo będziemy musieli czekać na nową odsłonę stałych wystaw Muzeum?
AD: Około dwóch lat. To będzie bardzo intensywny czas i duże wyzwanie dla całej ekipy Muzeum. Oprócz tego, że musimy stale kontrolować prace budowlane, będziemy pracować w trzech zespołach merytorycznych, które stworzą scenariusze wystaw.
Jak w tym czasie będą funkcjonowały wystawy czasowe i program edukacyjny?
AD: Mimo że inwestycja mocno ogranicza naszą przestrzeń – bo cały budynek A i skansen zostaną wyłączone z działalności – wciąż będziemy starali się prowadzić intensywny program wystawienniczy i edukacyjny w budynku D. Bardzo istotne jest dla nas, aby nie tracić kontaktu z publicznością. Chcemy już wcześniej przedstawić jej pewne tematy, które zaistnieją w nowych wystawach stałych.
Czyli – używając włókienniczych metafor – przed Wami dwa ciężkie lata tworzenia osnowy opowieści wystawy stałej, w której będzie można potem przeplatać różne wątki działań czasowych.
AD: Lepiej bym tego nie ujęła (śmiech). To ogromne wyzwanie – mam nadzieję, że mu podołamy.
****
Aneta Dalbiak – muzealnik, managerka kultury i szkoleniowiec; absolwentka Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim, a także Wydziału Prawa na Uniwersytecie Łódzkim w zakresie Funduszy UE. Od roku 2006 do 2016 zawodowo związana z Muzeum Sztuki w Łodzi, gdzie realizowała projekty wizerunkowe, edukacyjne, a także działania związane z rozwojem współpracy zagranicznej czy też digitalizacją zbiorów muzealnych. Od kilku lat związana jest także z Łódzkim Towarzystwem Zachęty Sztuk Pięknych, w którym odpowiadała między innymi za zakupy prac artystów współczesnych do kolekcji Towarzystwa. W 2015 roku została uhonorowana odznaką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zasłużony dla kultury polskiej”. Od 1 września 2016 roku, po wygranym konkursie, pełni funkcję dyrektora Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
****
Marta Madejska – łodzianka z wyboru, archiwistka z przypadku, z zawodu pani z muzeum, z pasji pisarka i dziennikarka. Pisze książkę o łódzkich włókniarkach dla Wydawnictwa Czarne.
Podoba Ci się ten artykuł? Tutaj możesz wesprzeć kolejny: https://zrzutka.pl/4n584m
Łódzka Gazeta Społeczna – Miasto Ł jest gazetą bezpłatną, opartą na obywatelskim zaangażowaniu. Pomóż nam zebrać środki na dalsze działanie.
Jeżeli chcesz nas wspierać regularnie, zleć w swoim banku przelew stały:
Fundacja Spunk
Nr konta: 83 1750 0012 0000 0000 3823 8337 Raiffeisen Polbank
W tytule: „Darowizna na Miasto Ł”.
Dziękujemy!
You must be logged in to post a comment.