Zagrożenia płynące z reorganizacji struktury domów pomocy społecznej w 2017 roku
Opinia Miejskiej Rady Seniorów w sprawie restrukturyzacji DPS
Kiedy w latach siedemdziesiątych podjęto decyzję o tworzeniu domów pomocy społecznej dla osób z problemami psychicznymi, organizatorom przyświecała następująca myśl:
- skrócenie niekorzystnego dla pacjenta i niepotrzebnego z punktu medycznego pobytu w szpitalu psychiatrycznym do niezbędnego minimum.
- stworzenie chorym psychicznie i niezdolnym do samodzielnej egzystencji namiastki domu.
Takie, choć dalekie od ideału warunki, stwarzała placówka, w której pracował stały personel opiekuńczy, medyczny i pozostały, istniała cała „infrastruktura” tej małej społeczności. Podopieczny, który tu trafił utożsamiał się z tym miejscem jak z własnym domem. Pomagał zaprzyjaźnionemu personelowi utrzymaniu porządku w budynku i ogrodzie, pomagał w pracach w kuchni, pralni, organizował życie społeczne tej grupy.
Taka placówka zasługiwała na pojęcie „Domu” tym bardziej, że i stały personel nawiązywał kontakty interpersonalne z podopiecznymi traktując to środowisko niemal jak drugą rodzinę. Osoba wymagająca opieki czuła się tu bezpiecznie, co przy licznych schorzeniach – nie tylko psychicznych – ma niebagatelne znaczenie.
W takim układzie „domu”, „opiekunem” był każdy pracownik tej placówki, bo podopieczni mieli możliwość nawiązania kontaktu ze wszystkimi a organizowane dla personelu szkolenia przygotowywały kadrę administracyjną do to takich zadań. Codziennym obrazem były wizyty podopiecznych w biurze i rozmowy z jego pracownikami, bo akurat oni wzbudzali największą ufność. To pomagało często rozwiązywać trudne problemy, które inaczej nabrzmiewałyby dalej tworząc niebezpieczne sytuacje.
Przedstawiony tu obraz przypomina w uproszczeniu funkcjonowanie wielopokoleniowej rodziny i takie właśnie zadanie miał spełniać DOM POMOCY SPOŁECZNEJ.
Tymczasem proponowane zmiany idą w kierunku rozbicia tej struktury „domu”. Już wcześniej zaznaczyła się tendencja zamiany niektórych działów na usługi kupowane, tańsze, bo niewymagające troski o urlopy, likwidujące kłopotliwy harmonogram pracy. W rezultacie tych zmian, w niedalekiej przyszłości będziemy mieli placówkę opiekuńcza, w której:
- dyrektor będzie jedynie zarządca niezwiązanym emocjonalnie z placówką a jedynie realizującym odgórne wytyczne?
- kupowane będą usługi pralnicze (już tak jest)
- zamawiany będzie catering
- kupowane będą usługi porządkowe (pokojowe będą z określonej firmy niezwiązane zupełnie z placówką)
- kupowane będą usługi pielęgniarskie
- usługi medyczne (już są umowy z NFZ)
- pracownicy socjalni, opiekunowie, terapeuci i rehabilitanci będą płynnie „rozprowadzani” po poszczególnych placówkach nie nawiązując więzi z podopiecznymi.
W rezultacie dom pomocy społecznej zatraci wszystkie cechy, które nawiązują do zastępczego domu rodzinnego, a stanie się przechowalnią dla jednostek ludzkich.
Nie trzeba chyba tłumaczyć organizatorom opieki nad osobami niepełnosprawnymi, jaką traumę wywołuje u osoby chorej, czy to somatycznie czy psychicznie, nowa nieznana osoba, która wykonywać będzie zabiegi tak intymne jak mycie, przebieranie itp. W przypadku osób z problemami psychicznymi jest to czasami tragedia nie do opisania.
Innym aspektem jest spójność personelu utożsamiającego się z placówką. Znane i bardzo częste przykłady to wspólna praca nad przygotowywaniem jesiennych przetworów, które przy niewysokiej stawce żywieniowej zapewniają podopiecznym atrakcyjność pożywienia. Znane są inne nieodpłatne działania na rzecz porządkowania placówki czy organizacji czasu wolnego podopiecznych. Znane są przypadki rodzin pracowników, które w okresie świąt odwiedzają mieszkańców, dając im namiastkę rodzinnych spotkań.
Z chwilą, gdy pracownik będzie tylko osobą realizująca przez osiem godzin przydzielone mu zadania ten rodzaj związku z placówką zniknie. Będzie on pracownikiem innej firmy, której dobro decydować będzie o jego kondycji.
Do niedawna istniała uzasadniona tendencja tworzenia małych samodzielnych placówek dla grupy około 40 mieszkańców. W takich przypadkach, przy wydzielonej centralnie obsłudze finansowej, ale przy stałym personelu opiekuńczym i porządkowym można stworzyć optymalne warunki opieki, dające atmosferę domu rodzinnego.
Skupienie w jednym ręku placówek dużych odgradza decydentów od bezpośredniego kontaktu z podopiecznym, czyniąc z niego nie opiekuna, ale zarządcę.
Nie da się zmierzyć ludzkich uczuć, radości smutku czy cierpienia, ale pewne jest, że nawet milionowe oszczędności, jeśli naruszają poczucie ludzkiego bezpieczeństwa i godności, nie powinny decydować o posunięciach reorganizacyjnych.