Za burtę z homofobią!
Nieco ponad rok temu, pod jednym z łódzkich klubów kilku ‘nieznanych sprawców’ pobiło dwóch młodych mężczyzn. Jeden z poszkodowanych opisał to w lokalnej prasie: „Było to około 1 w nocy. Zobaczyliśmy grupkę pięciu, czy sześciu mężczyzn stojących pod wejściem. Wyzywali nas, potem zaczęli bić i kopać”.
Sprawa skończyła się w sądzie. Sprawcom wymierzono kary finansowe, których do dziś nie opłacili. Kilka miesięcy później, w jednej z łódzkich klubokawiarni zamknięto na ponad godzinę chłopaka w toalecie. Jeden z byłych ochroniarzy tego miejsca przytrzymywał drzwi, wokół zgromadzeni ludzie zaśmiewali się z zabawnej akcji. Pracownicy nie widzieli żadnego problemu.
Co łączy te dwie sytuacje? Ofiarami obu były osoby homoseksualne
Iza i Ania spotkały się na studiach. Po kilku miesiącach spotykania się zamieszkały razem, prowadziły wspólne (na ogół spokojne) życie. Kilka lat po studiach jedna z nich otrzymała mieszkanie po zmarłej babci – w którym zamieszkały razem. Wspólnie opłacały rachunki, gotowały obiady i sprzątały. Miały nawet jedno konto w banku. I tak przez kolejne kilkanaście lat ich życie układało się raczej bezproblemowo. Aż pewnego dnia Ania, przechodząc przez przejście dla pieszych, została potrącona przez samochód. Silne uderzenie sprawiło, że przeleciała nad ulicą kilkanaście metrów. Straciła przytomność, więc lekarz z pogotowia zadzwonił do pierwszego kontaktu na liście numerów w jej telefonie. Iza przyjechała do szpitala najszybciej jak mogła. Nie oddało jej się uzyskać jakiejkolwiek informacji o stanie zdrowia Ani. Usłyszała od lekarki: „Nie mogę nic powiedzieć. W świetle prawa jesteście panie dla siebie zupełnie obce.” Rodzice Ani mieszkali na drugim końcu Polski. Nie zdążyli już porozmawiać z córką. Ania zmarła kilka godzin po wypadku, obrażenia były zbyt rozległe. Mieszkanie, które Iza utrzymywała z Anią, nie było na nią przepisane. Zapis w testamencie niewiele dał. Jako osoba obca musiała zapłacić bardzo wysoki podatek od spadku, zaciągnęła na niego kredyt.
Sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby polskie prawo w jakikolwiek sposób uznawało istnienie związku osób tej samej płci. Na razie triumfuje poseł Pawłowicz, która to uznaje, że związki osób tej samej płci są: „jałowe i nieproduktywne dla państwa, bo nie wydają na świat nowych obywateli”. Ciekawe, ilu obywateli na świat wydała poseł, skoro rości sobie prawo do rozliczania z tego dorosłych ludzi, mieszkających w naszym kraju.
Marsz Równości to spokojna i –mimo poważnych postulatów- radosna demonstracja ludzi w każdym wieku, każdej płci i każdego zawodu. Także każdej orientacji seksualnej. Po raz czwarty w tym roku przejdzie ulicami Łodzi po to, żeby przypomnieć, że nadal geje, lesbijki, osoby transpłciowe czy biseksualne są traktowane przez Polskę jak obywatele drugiej kategorii. Hasła, które pojawią się na transparentach, przypominać będą o tym, że domagamy się poszanowania naszej godności osobistej. Domagamy się ścigania przestępstw z nienawiści z urzędu, a nie poprzez składanie powództwa cywilnego. Żądamy możliwości legalnego zakładania rodziny – poprzez zalegalizowanie związków partnerskich osób tej samej płci. Chcemy w końcu mieć komfort okazywania sobie uczuć w miejscach publicznych. Skoro heteroseksualne pary mogą się pocałować w tramwaju, to dlaczego dwóch chłopaków idących za rękę na ulicy stanowi problem?
Marsz to nie parada. Tutaj nie pojawiają się platformy z głośną muzyką, na której bawi się młodzież i politycy. To wyjście na ulicę ludzi, którzy są wkurzeni panującą w Polsce sytuacją społeczną osób LGBT. Gdyby nie pierwsze tego typu demonstracje pod pubem Stonewall w Nowym Jorku pod koniec lat 60-tych ubiegłego wieku, Stany Zjednoczone nie nosiłyby dzisiaj miana otwartego i tolerancyjnego kraju.
Przyjdźcie 26 kwietnia na Marsz Równości organizowany przez Fabrykę Równości, skorzystajcie z szeregu innych wydarzeń, na których głośno i wyraźnie przedstawiać będziemy nasze problemy. Obejrzyjcie dobre filmy opowiadające historie, których nie zobaczycie w telewizji. Weźcie udział w debacie, na której porozmawiamy o stanie edukacji równościowej i antydyskryminacyjnej w Łodzi i Polsce. Wreszcie – poznajcie nas. Przybądźcie tłumnie na Żywą Bibliotekę, żeby porozmawiać w cztery oczy z m.in. gejem czy lesbijką.
Wykluczeń i krzywdzących stereotypów w naszym społeczeństwie nie ubywa – najwyższy czas to wspólnie zmienić.
Więcej informacji o Czwartym Maratonie Równości na stronie internetowej www.rownasie.pl
—–
Słowniczek:
Osoba transpłciowa – mężczyzna, bądź kobieta której odczuwana płeć różni się od tej przypisanej tuż po urodzeniu.
Osoba biseksualna – człowiek odczuwający pociąg uczuciowo-seksualny do osób obu płci.
Gej – mężczyzna odczuwający pociąg uczuciowo-seksualny do mężczyzn.
Lesbijka – kobieta odczuwająca pociąg uczuciowo-seksualny do kobiet.
Osoba aseksualna – człowiek nie odczuwający pociągu seksualnego.
Queer – z angielskiego „dziwny”, ale także „wyróżniający się” – często zbiorcze określenie na osoby nieheteroseksualne i transpłciowe, odnosi się również do przełamywania wszystkiego, co jest społecznie odgórnie uznawane za normę.
Gender – nauka badająca wpływ kultury na role społeczne przypisywane kobietom i mężczyznom, ale także z angielskiego „płeć” – częściej określająca właśnie płeć kulturową.
—–
Fabryka Równości – stowarzyszenie działające w Łodzi od 2009 roku, najpierw jako oddział Kampanii Przeciw Homofobii, następnie jako grupa nieformalna (do końca 2013). W 2014 roku organizacja została nominowana do nagrody „okulary Równości”. Działamy głównie na rzecz animowania kultury osób nieheteroseksualnych, queer i transpłciowych. Prowadzimy spotkania grupy wsparcia dla rodziców osób nieheteroseksualnych, terapeutyczno-edukacyjną grupę młodzieżową, oraz świadczymy bezpłatną pomoc psychologiczną. Więcej informacji o naszej działalności znajdziecie na stronie www.fabrykarownosci.com.
Fot. Archiwum Fabryki Równości.