Woda, płyn i proszek do pieczenia
Ulica Piotrkowska. Nad jeżdżącymi ciężarówkami i koparkami, między kamienicami latają wielkie bańki mydlane w przeróżnych kształtach: wirują na wietrze, dzielą się i oddalają w różne strony. Przechodnie są zaskoczeni. Niektórzy uśmiechają się. Dzieci są zachwycone. Szukają wzrokiem, skąd się wzięły. Przy Pasażu Rubinsteina stoi dziewczyna ubrana na czarno i to ona jest przyczyną zaskoczenia i wesołości.
Miasto Ł: Czy to jest jakaś akcja?
Roksana: To jest prywatna akcja.
Miasto Ł: Musisz mieć dobry płyn do baniek, że od razu nie pękają.
Roksana: To nie jest bardzo trudne. Trzeba wiedzieć jak zrobić roztwór i mieć odpowiedną pogodę. Powietrze nie może być za suche, bo wtedy szybko popękają.
Miasto Ł: Jak ludzie reagują?
Roksana: Bardzo pozytywnie niezależnie od wieku, jak Pani widzi. Dzieci się bardzo cieszą. Np. uderzają głową w bańki jak w piłkę.
Pani, która się zatrzymała i wesoło przygląda się bańkom: No, jakie fajne. Czy ta woda jest z płynem?
Roksana: Z płynem, z proszkiem do pieczenia bezglutenowym, gumą bezglutenową i solą.
Pani: Dziewczyna robi takie, to może i jakieś pieniążki się zbierze.
Dziewczyna: Ktoś wkłada, a ktoś nie. Ile wpadnie, tyle wpadnie. Pieniędzy dużych z tego nie ma. To jest jakby taka praca dorywcza. Zresztą to jest przyjemne przez 2, 3 godz. popuszczać bańki.
Pani: Ale ślicznie, naprawdę. Jestem osobą starszą, ale lubię takie rzeczy. Zresztą ładna dziewczyna to i ładnie bańki wychodzą. Wrzuciłabym pieniążka, ale małą mam emeryturę. W każdym razie: powodzenia!
Miasto Ł: Czy często spotyka się takie działania na ulicach miast?
Roksana: Raczej rzadko, a jeśli już to za granicą. W ogóle w Paryżu np. więcej ludzi wychodzi na ulicę: gra na gitarze, są występy mimów. Byłam ostatnio w Berlinie. Pojechałam zwiedzić miasto i przy okazji popuszczać bańki.
Miasto Ł: Czy koszty podróży się zwróciły?
Roksana: Raczej tak. Zapłaciłam za hostel.
Miasto Ł: Studiujesz jeszcze?
Roksana: Mam właśnie przerwę i jak los pozwala to wykorzystuję ją na podróże. Przy okazji puszczam bańki. Ludzie się cieszą. Ja coś zarobię. Bardzo przyjemne zajęcie.
Miasto Ł: Będzie można spotkać Cię jeszcze na mieście?
Roksana: Jeszcze przez kilka dni tutaj będę. Myślałam, żeby się przenieść pod Manufakturę lub na plac Wolności. Potem znów wyjeżdżam do Berlina, do rodziny. I tak się to toczy póki co.
Fot: Anna Jurek