Staliśmy się sąsiadami
Ani ja, ani ludzie, z którymi pracuję, nie czujemy presji instytucjonalności. Mamy pewność, że trzeba robić rzeczy ważne i swoje obowiązki, a szczególnie edukację kulturalną, rozumiemy bardzo szeroko. Poruszamy ważne tematy w naszych spektaklach, ale wielu ludzi nie ma do nich dostępu. Jeśli oni nie mogą przyjść do nas, my wychodzimy do nich. – z Konradem Dworakowskim, dyrektorem Teatru Pinokio, rozmawia Anna Jurek.
Anna Jurek: Teatr Pinokio, obok repertuaru dziecięcego i spektakli skierowanych do dorosłych, prowadzi działania w przestrzeni miasta. W ramach projektu „Wjeżdżamy w bramy” wystawialiście spektakle w podwórkach i w bramach na Starym Polesiu. Po co?
Konrad Dworakowski, dyrektor Teatru Pinokio: Odpowiedź na to pytanie pozostaje cały czas otwarta. Na początku mieliśmy poczucie, że warto „dawać kulturę” mieszkańcom. Dzisiaj uważamy, że kultura jest narzędziem, a sensem naszych działań stało się uruchomienie procesów, dzięki którym możliwa jest zmiana w środowisku lokalnym. Teraz my przychodzimy do ludzi, ale prawdziwa zmiana stanie się wtedy, kiedy to oni będą chcieli nas zaprosić na podwórko lub do bramy, kiedy przy okazji spektaklu zaproponują innym krzesełko do siedzenia, zrobią herbatę. A potem już sami, bez naszego pośrednictwa coś wymyślą – umówią się na wspólne przekopanie ogródka, będą razem kopać gałę. „Wjeżdżamy w bramy” dzieje się teraz dość regularnie, także w innych miastach. Był już Wałbrzych. Będą Katowice.
Jesteście na początku procesu.
KD: Tak. Widzę jednak, że coraz bliżej jest chwila, kiedy wśród tych, do których dziś przychodzimy, pojawią się osoby, które same będą inicjować działania. Projekt kończy się snem, w którym łodzianie postanawiają opuścić miasto, bo: drzwi są wyłamane, sąsiad jest pijany, ktoś zabrudził klatkę, jest hałas, gówno leży na chodniku, a samochody parkują na trawnikach. Wylatują w kosmos, patrzą z góry, z dystansu na obraz swego miasta i postanawiają wrócić, naprawić drzwi, porozmawiać z sąsiadem, sprzątnąć gówno. To, co dziś jest syfem, może być pretekstem, żeby zrobić coś twórczego, kreatywnego, żeby podejmować wysiłki na rzecz swojej okolicy. Nie widzę tej zmiany wprost, ale czuję, że coś się budzi w ludziach. Wiem, że po ich stronie są projekty jeszcze niezrealizowane.
Działacie jako teatr, instytucja publiczna, która ma swój repertuar i stałych odbiorców. Dlaczego zaangażowaliście się w działania społeczne?
KD: Teatr jest wyjątkowo niedofinansowaną sferą. Nie mogąc produkować spektakli w takim zakresie, w jakim byśmy chcieli, otworzyliśmy się na coś innego. Ani ja, ani ludzie, z którymi pracuję, nie czujemy presji instytucjonalności. Mamy pewność, że trzeba robić rzeczy ważne i swoje obowiązki, a szczególnie edukację kulturalną, rozumiemy bardzo szeroko. Poruszamy ważne tematy w naszych spektaklach, ale wielu ludzi nie ma do nich dostępu. Jeśli oni nie mogą przyjść do nas, my wychodzimy do nich. Zresztą, mówiąc po ludzku, lepiej jest robić rzeczy, z których w życiu jest się dumnym, a nie tylko zadowolonym.
W ramach projektu Koalicja Miast, realizowanego podczas obchodów Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, ogłosiliście konkurs „Genius Loci”. Wyłoniliście projekty artystyczne, które mają pokazać specyfikę Łodzi, najbardziej charakterystyczne narracje kulturowe, ducha naszego miasta.
KD: W porozumieniu z władzami miasta, które częściowo finansują ten projekt, ustaliliśmy, co jest szczególnie istotne, jeśli mówimy o naszym mieście. A trzeba podkreślić, że Łódź pod każdym względem jest wyjątkowa. Począwszy od historii, przez ciekawie budowaną tożsamość, działania artystów, po dzisiejsze procesy, w których bierzemy udział. Budowanie wizerunku miasta w odniesieniu do Wrocławia, Poznania czy Warszawy zupełnie nie ma sensu. Jakością Łodzi jest pewnego rodzaju szczególność, coś, co bywa awangardą, alternatywą, poszukiwaniem, czyli tym, co jest najważniejsze w sztuce – odkrywaniem. Ważnym dla nas hasłem, które temu towarzyszy jest „Łódź tkana od nowa”.
Z jakimi inicjatywami możemy się spotkać przy tej okazji?
KD: Pojawi się zespół L.Stadt z piosenkami, które powstały po spotkaniach z łodzianami. Zobaczymy prace artystów działających w Łodzi lub z myślą o niej, przyjrzymy się procesom twórczym. Zależało nam na aktywnym włączeniu w ten nurt mieszkańców, a nie tylko samych artystów. I to się udało. Zobaczymy też zespoły muzyczne: 19 wiosen, Jude, Elektrycznego Węgorza.
Za chwilę ruszą Punkty Kultury, w ramach których aktywiści i artyści zaproszą dzieci i młodzież ze Starego Polesia do tworzenia wystaw, spektakli, filmów, koncertów lub innych dzieł sztuki. Ma to być systemowe działanie Teatru w zakresie rewitalizacji społeczno-kulturalnej.
KD: Rewitalizację rozumiem jako działanie na rzecz społeczności, odnawianie tkanki ludzkiej. I kultura znakomicie się do tego nadaje, ponieważ pozwala zrozumieć procesy społeczne w szerszej perspektywie. Teraz mamy do czynienia z remontami budynków – całe kwartały miasta będą zmieniane, a mieszkańcy przemieszczani do innych dzielnic. Przemyślane i dobrze przeprowadzone działania kulturalne pozwalają zrozumieć kontekst, w którym się znajdujemy, zobaczyć siebie w procesie tych zmian. Odnieść się do nich krytycznie. Szerzej na to patrząc, bez kultury nie istnieje żadna dziedzina, nie ma gospodarki, ekonomii, spraw społecznych. Jeśli nie mamy twórczego poglądu na świat, świadomości, jakim procesom podlega, to możemy mieć cała masę wzorów jak zbudować miasto, ale go nie stworzymy. Bo miasto to nie są ulice i budynki, ale ludzie. A ludzie to są przeczytane książki, usłyszana muzyka, obejrzane przedstawienia i kultura w jakiej to powstało, myśl. W tym sensie kontakt ze sztuką: przedstawienia, koncerty, wystawy, mogą być ogromną wartością w inicjowaniu działań lokalnych w procesie szeroko zakrojonych zmian w przestrzeni miasta. Bez odnowy tkanki na poziomie społeczno-kulturalnym żadna rewitalizacja się nie uda. Jesteśmy na początku tej drogi, a efekty pracy są jeszcze przed nami. Dlatego piszemy kolejne projekty, które chcemy realizować dla i z mieszkańcami. Na razie naszym dużym sukcesem jest to, że jesteśmy rozpoznawani na ul. Gdańskiej czy ul. Mielczarskiego. Słyszymy „dzień dobry”, co oznacza, że staliśmy się sąsiadami, a nie tylko pracownikami teatru. Na tym nam bardzo zależało.
Więcej o działaniach Teatru Pinokio: www.teatrpinokio.pl
You must be logged in to post a comment.