Spełniam marzenia…
Będąc uczniem liceum (a było to za czasów późnego Gierka), marzyłem o sławie… Chciałem być światowej klasy psychoterapeutą, przeczytałem więc wszystkie dzieła Freuda. Chciałem współpracować z Ingmarem Bergmanem, bo bardzo podobały mi się filmy tego szwedzkiego reżysera, napisałem przeto scenariusz psychologicznie dusznego filmu specjalnie dla niego. Chciałem też śpiewać w chórkach zespołu ABBA – tłumaczyłem ich piosenki (nawet się rymowały), ale śpiewnego głosu Matka Natura poskąpiła. Zresztą, siermiężna komuna nie znosiła takich indywiduów jak ja, więc twórczość moja nie doczekała się publikacji. Oprócz wierszy, napisałem też jedyny w życiu dowcip, bo zapragnąłem być światowej sławy pisarzem. A że dowcip to skondensowana opowieść zakończona puentą, dlatego postanowiłem kilkoma słowami wyrazić to, co przy wielosłowiu byłoby po prostu nudne.
Dzieło to powstało w 1977 r. Warto było poczekać prawie 40 lat na tę niewielką publikację w ramce. Ale Wy nie czekajcie ani chwili. Spełniajcie marzenia już teraz.
Facet w restauracji zamawia ślimaki. Kelner pyta: Podać na czczo… czy najedzone?