Lewa Strona Talerza # 3 (czyli Kamera Miasta Ł zajada pierogi)
Pierogi w Aniucie to nie są takie tam pierogi. Znajdą tutaj coś dla siebie amatorzy słodkości, ostrego nadzienia czy baraniny. Jarosze dostaną pierogi jarskie. Każda porcja podawana jest wraz z sosami lub śmietaną. Dodatkowo w barze można do dań zamówić musztardę, którą przygotowuje się na miejscu według tradycyjnej receptury.
Nigdy nie lubiłem pierogów. Te z serem i cynamonem czasem zjadłem ze względu na ich słodki smak, te z kapustą i grzybami jadłem, ponieważ mogłem po ich „ładnym zjedzeniu” wcześniej rozpakować bożonarodzeniowe prezenty. Pierogi źle mi się kojarzą, ponieważ w przedszkolu były podawane zawsze rozgotowane, a nadzienie było nasiąknięte słoną wodą.
Wszystko zmieniło się rok temu, kiedy po raz pierwszy wszedłem do Aniuty – małej pierogarni przy ul. Nowomiejskiej. Bar położony jest tuż przy placu Wolności. Witryna swoimi kolorami przypomina lombard z pożyczkami. We wnętrzu – małym i przytulnym – zawsze pachnie jedzeniem. W lokalu jest miło i czysto.
Aniuta to rodzinny biznes Kazachskich emigrantów. Widać, że właściciele tęsknią za swoim domem, ponieważ na ścianach wisi mnóstwo zdjęć i pamiątek z tamtego regionu. Sami właściciele chętnie opowiadają o swojej ojczyźnie. Zresztą, w ogóle są skorzy do rozmowy.
W porze lunchu wszystkie stoliki często są zajęte, ale po 14:00 ruch jest wyraźnie mniejszy i spokojnie można zasiąść przy drewnianym stoliku.
Pierogi w Aniucie to nie są takie tam pierogi. Znajdą tutaj coś dla siebie amatorzy słodkości, ostrego nadzienia czy baraniny. Jarosze dostaną pierogi jarskie. Każda porcja podawana jest wraz z sosami lub śmietaną. Dodatkowo w barze można do dań zamówić musztardę, którą przygotowuje się na miejscu według tradycyjnej receptury.
Mnie najbardziej smakują te z baraniną. Mają bardzo wyraźny orientalny smak. Nadzienie jest suche, a pierożek szczelny jak kadłub pancernika Potiomkin. Ciasto blado żółte i sprężyste, tak jak lubię. Pierożki są niewielkie i można je zajadać pojedynczo bez potrzeby rozdrabniania. Warto każdy z nich zamoczyć wcześniej w podanym sosie.
Polecam wam dodatki do pierogów, które także robione są na miejscu. I tutaj uwaga – dodatki nie zawsze są dostępne od ręki. Jeżeli goście zjedzą przygotowaną na dany dzień np. surówkę, nie znajdziemy jej w menu do wieczora. Tak jest często z przepyszną Czimcz. To utarta w drobne niteczki marchewka marynowana w przyprawie Kim chi znanej i lubianej w całej Azji. Kiedy spytałem kucharkę o tę przyprawę, ta nie miała o niej zielonego pojęcia. Prawdopodobnie Kim chi przywędrowało do Kazachstanu z Chin tak dawno, że dziś przyprawa ta jest traktowana jak zwykły regionalny przysmak.
Pośród wielu smaków pierogów warto także spróbować pierożków ze szpinakiem. Te nijak się mają do włoskich czy naszych polskich wariacji na temat. Kazachski pierożek ze szpinakiem to prawdziwy Sputnik. Mała kapsułka przypomina kształtem tę, w której z Kazachstanu w kosmos poleciał Jurij Gagarin. Kiedy powiedziałem o tym właścicielce, zdziwiła się jakby nigdy nie słyszała, o słynnym Bajkonurze (miejscu startu rosyjskich rakiet, m.in. tej z Gagarinem na pokładzie), który znajduje się właśnie w Kazachstanie. Zresztą, odniosłem wrażenie, że właściciele nie lubią wspominać czasów, gdy ich kraj był republiką Wielkiego Brata. Za to chętnie pokazują i opowiadają o swojej stolicy, która na zdjęciach prezentuje się naprawdę interesująco.
Wróćmy do pierogów. Kolejna, godna polecenia pozycja z menu Aniuty to pierogi z… kaszą. I tu następne zaskoczenie. Wydawało mi się, że powinny być suche i nudne w smaku. Tymczasem znów dostałem porcję sprężystego ciasta napakowaną pikantnym i ciekawym w smaku nadzieniem. Warto dodać, że pierożki można zamówić w dwóch wersjach. Smażone na głębokim tłuszczu albo z wody. Osobiście polecam pierożki z wody. Moim zdaniem farsz lepiej smakuje, a ciasto nie traci specyficznego ziemniaczanego smaku.
Aniuta to bar, który spodoba się każdemu. Znajdą tu dla siebie pierożki zarówno osoby lubiące eksperymentować, jak i ci, których podniebienia wolą tradycyjne doznania smakowe. Z napojów polecam domowy kompot, który mi przypomniał lato spędzone u babci na działce w 1985 roku.
Tradycyjnie zapraszam do oglądania relacji wideo z Aniuty.
You must be logged in to post a comment.