Prawdziwi wynalazcy
Fotografii kolorowej także nie stworzył w latach trzydziestych Kodak, tylko nasz rodak, Jan Szczepanik, który w ostatnim roku dziewiętnastego stulecia strzelał pierwsze na naszej planecie kolorowe fotki. Ten zapomniany geniusz wart jest osobnej opowieści, bo wymyślił i opatentował przynajmniej pięćdziesiąt wynalazków.
W jednym z ostatnio napisanych felietonów pozwoliłem sobie wspomnieć o prawdziwym wynalazcy żarówki. Temat okazał się tak Państwa zainteresować, że redakcja poprosiła o przybliżenie podobnych spraw.
Żeby nie być gołosłownym, zgłębiłem literaturę dotyczącą najdroższych plagiatów. Okazało się, że jesteśmy otoczeni przedmiotami, których wynalazcy nazywają się zupełnie inaczej, niż nam się może wydawać.
Jakby tego było mało, akademiccy nauczyciele namawiają studentów do podglądania przyrody i patentowania tego, co matka natura wymyśliła miliony lub miliardy lat temu. To jednak najmniej bolesny sposób przywłaszczania sobie praw autorskich.
Sięgnijmy do najstarszej historii. To znaczy najstarszej, europejskiej. Uwaga, będzie bolało, bo wiele napawających dumą informacji o dokonaniach naszych przodków za chwilę czmychnie w las.
Teleskop kojarzy się z Galileuszem i rokiem 1609. Tak naprawdę Galileusz tylko poprawił to, co rok wcześniej wymyślił holenderski optyk Hans Lippershey. Holender też nie popisał się nowatorstwem, bo kamień do czytania, czyli lapis ad legendum, innymi słowy soczewkę opisał w 1267 roku angielski mnich Roger Bacon. Ale to jeszcze nie koniec, trzeba głębiej zajrzeć w mrok dziejów.
Na początku dziesiątego wieku Chińczycy powiększali obraz patrząc przez szkło o zakrzywionej powierzchni. Co najdziwniejsze, nawet nie oni zrobili to jako pierwsi. Najstarsze oszlifowane soczewki z kryształu górskiego znaleziono w ruinach Troi, a to znaczy, że posługiwano się nimi ponad cztery tysiące lat temu. I co pan na to, panie Galileo?
Najbardziej jaskrawym przykładem zakłamania historii dotyczącej wynalazków jest druk. Biblia? Gutenberg? Rok 1455? A licząca sto trzydzieści tomów koreańska edycja konfucjańskich mądrości wydana w roku 953 to pies? Zresztą, dwieście lat wcześniej, w Japonii, pewną buddyjską sutrę wydrukowano w milionowym nakładzie. Przypominam, 634 lata przed narodzeniem Johannesa Gutenberga. Nietrudno się domyślić, że początki druku są jeszcze starsze, a czcionki musiały długo czekać, aż ktoś odkryje papirus, pergamin czy papier. Ten ostatni stworzono 105 lat po rozpoczęciu nowej ery. Wcześniej drukowano tkaniny. Najstarsze, jakie znamy, stemple do druku w glinie pochodzą z Sumeru i mają cztery tysiące czterysta lat. Drobne 562 latka, jakie upłynęły od czasu, gdy Gutenberg wykonał swoje pierwsze odbitki, to mrugnięcie okiem.
Przysłowiowi Fenicjanie nie wymyślili pieniędzy. Dwa tysiące siedemset lat temu monety bili Lidyjczycy mieszkający na terenie dzisiejszej Turcji, zaś banknotami zaczęto płacić w Chinach w roku 118 p.n.e., czyli 2135 lat temu.
Im bliższe nam czasy, tym więcej doniesień o przywłaszczaniu sobie chwały za cudze pomysły. O Edisonie i opatentowanej wcześniej przez Swana żarówce już pisałem, ale teraz przyjrzyjmy się historii radia. W czasach ZSRR pół świata mówiło, że wymyślił je Popow, zaś z drugiej strony żelaznej kurtyny utrzymywano, że Marconi. Dopiero amerykański Sąd Najwyższy w 1943 roku ustalił, że jest to wynalazek genialnego Serba, Nikolai Tesli. Niestety, wynalazca w momencie ogłaszania wyroku już nie żył, a że nie miał spadkobierców, to w naszej świadomości błąkają się nazwiska osób, które nie stworzyłyby nic bez generatora prądu o wysokiej częstotliwości. Oprócz radia i tego generatora, Nikola Tesla ma na swoim koncie przynajmniej 125 wynalazków, które pozwalają nam żyć w niezauważalnym, codziennym luksusie.
Moja ukochana motoryzacja pełna jest takich opowieści. Silnik o obiegu Otto tak naprawdę wymyślił Beau de Rocha. Dużo wcześniej działał już opracowany przez Philippe Lebon’a dwusuwowy silnik, który zbudował i uruchomił Étienne Lenoir. Włożył silnik do wozu konnego i wybrał się na wycieczkę z Paryża do odległego o 11 mil miasteczka. To się stało w roku 1863. We wszystkich encyklopediach znajdziecie informację, że z takim silnikiem po raz pierwszy jeździli Niemcy: Daimler na motocyklu i Benz w trójkołowym samochodzie. Obaj zrobili to w roku… 1885, a więc 22 lata po Francuzie. O samochodach parowych i elektrycznych, które jeździły dziesiątki lat wcześniej, nie wspomnę.
A kto wymyślił film? Bracia Lumière? Oni film opatentowali, ale przed nimi ruchome obrazy wyświetlali Louis Le Prince we Francji, Max Skladanowsky w Berlinie i William Friese-Greene w Bristolu. Zapewne nie tylko oni.
Z fotografią było jeszcze ciekawiej. Dagerotypia to proces naświetlania metalowej płytki. Louis Jacques Daguerre, niezbyt skromny gość, nadał mu miano od swojego nazwiska, ale wcale nie był jego twórcą. On tylko przystąpił do spółki. Pierwszą fotografię na blasze wymyślił Joseph Nicéphore Niépce. Niestety, niedługo po poznaniu Daguerre’a zmarł, a Daguerre zaczął podpisywać się pod wynalazkiem. Przy okazji, dagerotypia nie ma wiele wspólnego z negatywem i możliwością tworzenia wielu odbitek. Negatyw – technika, używana aż do czasów aparatu cyfrowego – to wynalazek Williama Talbota z 1835 roku.
Fotografii kolorowej także nie stworzył w latach trzydziestych Kodak, tylko nasz rodak, Jan Szczepanik, który w ostatnim roku dziewiętnastego stulecia strzelał pierwsze na naszej planecie kolorowe fotki. Ten zapomniany geniusz wart jest osobnej opowieści, bo wymyślił i opatentował przynajmniej pięćdziesiąt wynalazków. Między innymi: kolorową telewizję (w 1897 roku!), film dźwiękowy, kamizelkę kuloodporna, barwne tkactwo wykorzystujące metodę fotoelektryczną, i kolorowy film, który przypisuje sobie Technicolor.
Procesy sądowe do dziś zmieniają zapisy historyczne, dotyczące wynalazków mało ważnych jak gra monopol, ale i najważniejszych, czyli takich jak laser.
Czy dzisiaj jest inaczej? Przypomnijmy teraz, w jakim czasopiśmie czytają Państwo ten artykuł. Jesteśmy w Mieście Ł. W naszej Politechnice i na Uniwersytecie powstają wynalazki, które zadziwiają świat. Warstwy niskotarciowe wręcz szokują zagranicznych naukowców, grafen z Polibudy może być lekarstwem na kłopoty energetyczne. Nasze samoloty są najlepszymi dronami obserwacyjnymi i bojowymi. Proszę zerknąć na bezzałogowca Herti, produkowanego w jednym z największych koncernów militarnych na świecie, czyli BAE. Wcale nie dziwi, że wygląda identycznie jak motoszybowiec J-6 Fregata produkowany przy ulicy Starorudzkiej. Oczywiście, w dronie zamiast pilota siedzi elektronika, ale płatowiec w obu wersjach jest nie do pokonania przez konkurencję. Został wymyślony i skonstruowany przez genialnego łodzianina, Jarosława Janowskiego. Starsze pokolenie może go pamiętać i powiązać jego nazwisko z pierwszym w powojennej Polsce prywatnym samolotem Prząśniczka, zbudowanym w mieszkaniu przy placu Wolności.
Takich wynalazków mamy w mieście Ł. setki, a może nawet tysiące. Z Państwa pomocą będę się starał utrzymywać je w zbiorowej pamięci, żeby znowu nie okazało się, że nasze, łódzkie pomysły, opatentował ktoś sławny za morzem, oceanem lub Uralem.
Z ukłonami,
Radosław Wilczek
***
Radosław Wilczek – zajmuje się motoryzacją, techniką i nauką. W Radiu Łódź prowadzi magazyny naukowe i techniczne: „Szkiełko i Oko” oraz „Historię Wynalazku”.
You must log in to post a comment.