Pozbyć się stereotypów
To nie jest tak, że powiemy: „Cześć, jesteśmy Żydzi. Mamy tak i tak”. Jeżeli ktoś chce mieć wiedzę, to niech zapyta. Chętnie odpowiemy – mówi Matittiahu Dow.
AD: Dlaczego, Pana zdaniem, należy zajmować się kwestiami polsko-żydowskimi?
MD: Dlatego, że w kraju, w którym Żydzi żyją od tysiąca lat, nie wie się o nas nic. Funkcjonują tylko legendy i stereotypy.
AD: A co polska młodzież powinna wiedzieć o Żydach? Czego by Pan oczekiwał?
MD: Muszą paść pytania. Co chcecie wiedzieć? Co was interesuje? To nie jest tak, że powiemy: „Cześć, jesteśmy Żydzi. Mamy tak i tak”. Jeżeli ktoś chce mieć wiedzę, to niech zapyta. Chętnie odpowiemy.
AD: Gdy jechałam do Pana, zastanawiałam się gorączkowo, jak w rozmowie uniknąć niefortunnych pytań i sformułowań. Czułam dyskomfort, bo mam wtłoczone w pamięć, że Polacy są antysemitami, a ja nie chcę być tak postrzegana. Chcę wyrzucić z głowy stereotyp i trudno mi być w związku z tym spontaniczną. Czuje Pan, że tak jest, że kontrolujemy się we wzajemnych relacjach?
MD: To, czego nie zrobił Hitler, zrobił rok ‘68. Nie ma Żydów, zostały stereotypy. Według ostatniego spisu powszechnego jest nas w Polsce około 3000. To jest oficjalnie, bo prawdopodobnie kilka tysięcy ludzi, którzy mają żydowskie pochodzenie, jest poukrywanych, nie przyznaje się do swojego pochodzenia, żeby tylko nikt im nie powiedział, że są Żydami.
AD: Dlaczego?
MD: Dlatego. Dlatego, że jedną z największych obelg w tym kraju jest powiedzieć komuś: „Ty Żydzie!”.
Oficjalnym określeniem slangowym tego, że ktoś jest chytry, jest stwierdzenie, że „żydzi”. (Pozdrawiam Panią Bożenę Dykiel). Co oczywiście jest bzdurą, bo my mamy religijnie dobroczynność wpisaną w istnienie. Pomaganie innym jest jednym z przykazań zapisanych w Torze. Pierwsze ochronki, pierwsze szpitale, domy pomocy w tym mieście, to były ośrodki stworzone przez Żydów.
Żydowscy filantropi dawali kasę, na to, by powstawały organizacje pomocowe. W historii Europy większość stowarzyszeń, które pomagały ludziom, to są organizacje żydowskie. Ale stereotyp funkcjonuje. To pozostałość po roku ’68. Zniknęli Żydzi – zostały przesądy.
AD: Czy spotkał się Pan kiedykolwiek z jawnymi przejawami antysemityzmu?
MD: Urodziłem się w Łodzi, wychowałem w Łodzi, więc pewne rzeczy nie robią na mnie wrażenia. Uważam to za fragment folkloru lokalnego. To, że kibic wrogiej drużyny jest „jude” albo cokolwiek jest „jude” – jest normalnym określeniem, które funkcjonuje. Zdążyłem przywyknąć. Ale pewne określenia i stereotypy mamy wpisane w tzw. „kulturę masową”. Nie do końca akceptuję. Natomiast żyję tutaj, nawet nie jako mniejszość, jako promil społeczności, i dla mnie jest normalne, że tak się dzieje. Zresztą trudno reagować na rzeczy, które robi facet w dresie, który ma iloraz inteligencji ameby.
AD: Ale czy to jest antysemityzm, czy po prostu głupota?
MD: Odpowiedź jest prosta. Proszę przeczytać jakikolwiek artykuł w jakiejkolwiek gazecie internetowej, gdzie występuje słowo „Żyd” – zawsze będą komentarze anty. Można trafić na tekst, który jest o przysłowiowej „dupie Maryni”, a komentarz będzie anty żydowski. To jest powszechne. Internet to ułatwia. Jeśli można zhejtować 14-letniego chłopca, który się powiesił, to można wszystko. Ludziom brakuje człowieczeństwa. Nie ważne, kto kim jest, jaką religię wyznaje. Chodzi o bycie człowiekiem. Coraz częściej brakuje człowieka w człowieku.
AD: To przecież nie jest tak, że wszystkim w Łodzi nie podobają się żydowskie inicjatywy. Są tacy, którzy mówią: „Tak, podoba nam się, chcemy dialogu”.
MD: Tak, ale niestety, są to jednostki.
AD: I mówi Pan, że nie ma nikogo, kto szczerze mówi: „Tak, chcemy Żydów w Łodzi”?
MD: Nie wiem, czy nie ma nikogo. Ale wiem z doświadczenia, że jak ludzie się zapominają, to widać prawdziwe intencje. Jesteśmy społeczeństwem zamkniętym na inność.
AD: Na przykład?
MD: Najprostszy przykład mamy w tej chwili. W latach 80. Polacy byli największą emigracją na świecie. Korzystaliśmy ze wszelkich możliwych systemów pomocy.
Austria, Niemcy, gdzie by się nie pojechało na Zachód, to Polacy tam byli. „Każdy walczył z komuną”. Korzystaliśmy z całego bagażu wsparcia. A teraz nagle, gdy inni potrzebują pomocy, to pojawia się niechęć do uchodźców. Zamiast pomyśleć o mechanizmach przyjmowania do siebie ludzi potrzebujących – protestujemy.
AD: Polacy są zamknięci na wszelką inność?
MD: Żyjemy w kraju, który przez szereg lat był bardzo otwarty, a stał się nietolerancyjny. Teraz każda inność jest dla nas zła. Boimy się jej.
AD: Co robić?
MD: Edukować. Uczyć historii. O czym możemy rozmawiać, jeśli w dzisiejszych czasach, oficjalna nazwa ludzi, którzy mordowali Polaków, Żydów, Romów, Rosjan to naziści. To nie są Niemcy, tylko naziści. Skąd oni się wzięli, przylecieli tutaj z kosmosu? To byli Niemcy. Naszych dziadków zabijali Niemcy, dobrzy faceci, którzy zostawiali w domu czwórkę dzieci, przyjeżdżali tutaj na „dzikie pola” i mordowali ludzi z uśmiechem. O tym trzeba mówić.
Ważną rzeczą byłyby kontakty młodzieży polskiej z młodzieżą izraelską. Żeby ludzie w podobnym wieku poznali się. Zobaczyć, że Żydzi, to nie jest „czarny lud” z innej planety, tylko zwykły człowiek. W ten sposób można też zrozumieć sytuację polityczną w Izraelu. Uważam, że trzeba się poznawać, rozmawiać.
AD: A czy Gmina Żydowska w Łodzi prowadzi jakieś działania, w które można się włączyć?
MD: Przede wszystkim, jeśli ktoś ma pomysł na jakieś wspólne działania, to można przyjść i wspólnie je realizować. Mamy salę, w której można zrobić koncert, mamy sklep, do którego można przyjść i kupić dobre, wegetariańskie jedzenie albo koszerną kiełbasę i śliwowicę. Siedzimy w tej chwili w ogródku. Jest cydr, piwo, woda. Miłe, ciche miejsce w środku miasta. Za chwile będzie działało przedszkole. Czasami gramy tutaj chasydzką muzykę. Jesteśmy bardzo muzykalni. Prowadzimy również działalność edukacyjną. Od wielu lat współpracujemy ze szkołami i uczelniami. Gmina jest otwarta na współpracę z każdym, kto chce współpracować.
—
Matitiachu Dow – łodzianin od trzech pokoleń, prowadzi sklep koszerny w Gminie Żydowskiej w Łodzi.
You must be logged in to post a comment.