Partycypacja w rewitalizacji estakady
Jako socjolog nauczyłem się mówić całkiem ładnie o banałach. Nauczyłem się mówić mądrze o prawidłowościach i społecznych trendach, co to nikt by na nie nie zwrócił uwagi, gdyby nie jakiś socjolog właśnie. Ponieważ jestem socjologiem, zauważyłem pewną społeczną ciekawostkę. Pewnie można by o niej napisać całą pracę magisterską… Swoją już napisałem, dlatego ciekawostką podzielę się z Wami, o tutaj. Kto wie, może kiedyś będzie się to oficjalnie nazywać Prawem Przedziwki? Jak by brzmiało? Otóż wraz ze wzrostem temperatury w mieście, spada częstotliwość używania słów trudnych i skomplikowanych na rzecz monosylab i zdań prostych. Zamiast zajmować się – przepraszam – partycypować w rewitalizacji, zamiast konsultować estakady i projektować woonerfy, aktywność obywatelska w zakresie lingwistyki spada do banałów z poziomu: „Piwo? Eheś” lub „Gorąco… Noooo”. Nie dobrze. Bo przecież za tymi mądrymi słowami kryje się mnóstwo najważniejszych na świecie rzeczy! Przecież teraz, gdy nie tylko społecznie mówi się mniej, ale i urzędowo mniej się jakoś wysila, jest dobry moment, by działać. Działać po łódzku – kreować. Dawno, dawno temu mieliśmy Prezydenta, który kreował. To było coś! Jeden plac, jedna fontanna – ile znaczeń! Nasze małe łódzkie tsunami, na którym ginekolodzy mogliby uczyć się anatomii – toż to pomnik godny włodarza miasta. Nic dziwnego, że obecna Pani Prezydent pozazdrościła. Że zapragnęła jakiegoś genitalnego w swoim kształcie pomnika swoich kadencji. Żeby płciowo było po równo, propozycja sugerowała budowę w mieście dwóch wielkich, długich, sztywnych… pylonów! No jakże byłoby pięknie! Gdyby jeszcze te pylony w południe rzucały cień na fontannę na placu Dąbrowskiego, mielibyśmy doskonały manifest stosunku władzy do mieszkańców i mieszkanek! Ku zdziwieniu włodarzy, stosunek mieszkańców i mieszkanek do słupków z zawieszonym mostkiem pomiędzy był nieco inny. Fallicznych motywów w mieście nie uświadczymy. Przyszło lato – nawet nie ma o nich mowy. Partycypacja? Im wyższe temperatury, tym bardziej „party…cypacja”. Imprezujemy bawimy się świetnie, tymczasem uczestnictwo poszło sobie w cień… drzewa na woonerfie. Rewitalizacja? Bardzo ładne słowo na określenie zestawu aktywności i inicjatyw, by postawić ławkę w miejscu, gdzie jej nie było i zmienić w ten sposób społeczne znaczenie przestrzeni. Trzy, dwa, jeden – mieszkańcy! Aktywizacja! Ławka z miejscem przestaje być miejscem z ławką i staje się piwnym ogródkiem, gdzie ponownie party!
Jak już wspomniałem, będąc socjologiem umiem ładnie mówić o banałach. Brakuje mi latem tych wszystkich słów, których jakże powszechnie używamy, gdy chcemy zbudować estakadę (estakada – też piękne), gdy trzeba poprawić komuś życie remontem nie tylko kamienicy, ale życia właściwego także. Brakuje mi tego społecznego zaangażowania ubranego w doskonale skrojone terminy i hasła. Brakuje mi także zaangażowania mieszkańców i mieszkanek Łodzi w życie miasta, poszukiwania optymalnych rozwiązań, tworzenia ułatwień, kreowania nowych, innowacyjnych rozwiązań, by latem mogło być jeszcze piękniej. Ja wiem, że jak gorąco, to się chce odpoczywać. Po odpoczynku odpocząć, a różne trudne projekty, tworzone „pod płaszczykiem” mądrych słów, chciałoby się porzucić i wrócić do nich trochę później, gdy będzie chłodno, brzydko i mniej sympatycznie. Rozumiem doskonale. Mam jednak pewien pomysł, taką koncepcję, która pozwoliłaby połączyć ze sobą wszystkie wspomniane trudne słowa i stojące za nimi działania. Mam plan, by za rok lato spędzać w cieniu jeszcze większej ilości drzew, by łódzki woonerf był miejscem pielgrzymek ludzi z całego świata! Idea jest banalna! Chcę estakady w centrum Łodzi! Chcę wielkiego wiaduktu, z dwoma wielkimi, wyprężonymi pylonami! Niech ma nawet sześć pasów i po dwa chodniki! Czemu? Bo tak sobie myślę, że taka budowla poruszyłaby setki łodzian i łodzianek. Że mielibyśmy ruch społeczny godny referendum – taki, który zakończył przygodę poprzedniego Prezydenta miasta z miastem. Tylko zamiast referendum moglibyśmy zrobić wspólnie coś innego! Uwaga, będzie ambitnie: moglibyśmy partycypować na rzecz rewitalizacji! Zauważcie: pewnie w kwietniu znów będzie można składać zadania do budżetu obywatelskiego. Będzie jeszcze całkiem chłodno. Przygotowujemy projekt miejskiego podwórca! Planujemy drzewa, fontanny, klomby, ścieżki rowerowe, miejsca dla artystów, przestrzenie na knajpki i kawiarnie – wszystko to od pylonu do pylonu! Jakże cudowne byłoby lato na takiej estakadzie! A widok jaki z wysokości! Eheś, tworzę sobie mały absurd. No, ale jak go nie tworzyć, gdy sami nie wiemy, co robimy? Gdy nie do końca mamy świadomość, co znaczą te wszystkie mądre słowa, strategie, koncepcje? Taka estakada… Oczywiście, to jest projekt na miarę naszych możliwości. Szkoda, że potrzebujemy estakady, by się zaangażować jakoś ambitniej – cóż, tacy z nas sezonowi obywatele i obywatelki.