„Najniższy krąg piekła” – recenzja książki

Dzień 1 maja 1985 roku łodzianie zapamiętają na długo ze względu na niespodziewany powrót zimy i gigantyczne opady śniegu. Dla kibiców piłki nożnej to data pamiętnego meczu Polska-Belgia w eliminacjach do piłkarskich mistrzostw świata, które odbędą się w następnym roku w Meksyku. Porucznik Kostecki umówił się z Felicjanem Jurgą, z którym pracował przy poprzedniej sprawie, na wspólne oglądanie transmisji meczu ze stadionu Heysel. Mieli spotkać się w Warszawie, jednak pociąg, do którego wsiada na Fabrycznym, już w Gałkówku zatrzymały opady śniegu, a pasażerowie zawracani są do Łodzi. Kostecki ogląda więc mecz w towarzystwie trzech półlitrówek, których zawartość miał spożyć z kolegą w jego warszawskim mieszkaniu, reprezentacja Polski przegrywa z Belgią 2:0, a do tego tuż po drugiej bramce i drugiej butelce dzwoni telefon: „Znaleziono zwłoki”. Porucznik wsiada do Poloneza i jedzie na miejsce zbrodni, zostawiając sobie zawartość trzeciej butelki na później.
Tak po Meczu o życie – pierwszym tomie przygód kibicującego Widzewowi milicjanta – porucznik Kostecki powraca na łamach kolejnej powieści. To już nie jest ten sam szczawik, którego przygody przyprawiały czytelnika o rumieniec zażenowania. Wprawdzie wówczas rozwiązał kryminalną zagadkę, ale dziewczyna, którą udało mu się poderwać, i nawet niechcący zapłodnić, zginęła, niewykluczone, że przez jego gapiostwo. On sam spędził kilka miesięcy w Kochanówce, co na zawsze przekreślało jego szanse u kobiet (ale w finale powieści okaże się kluczowe dla rozwiązania zagadki). Choć pani Danuta, żona kolegi, robi co może, by znaleźć jakąś ofiarę, którą zaprosi na imieniny czy coś w tym rodzaju, i zadba, by to Kostecki ją odprowadził do domu, ten nijak jej w tych planach nie pomaga. Wręcz przeciwnie, gdy koronkowa intryga już-już zaczyna prowadzić do celu, dzwoni telefon, a wezwany do drugiego morderstwa porucznik puszcza taką wiązankę, że potencjalna wybranka mało nie wyzionęła ducha.
Drugi trup był bohaterem łódzkich środowisk opozycyjnych, z którymi Kostecki już wcześniej miał do czynienia, za to pierwszy – filarem najtwardszego partyjnego betonu. Okazuje się, że i z tym środowiskiem porucznik radzi sobie doskonale:
– (…) Pierwszomajowe święto spędziliśmy razem.
– Pierwszego maja towarzysz przyjechał do Łodzi?
– Nie. Dwudziestego dziewiątego. Pociągiem przyjechałem.
– A spał towarzysz w hotelu Centrum?
– A skąd! Nie stać mnie. Od stycznia jestem na emeryturze. Żyję skromnie. W Łodzi korzystam z gościny towarzyszki Tatarkówny – zeznaje jeden ze świadków.
W tle pojawiają się autentyczne postaci: obok Tatarkówny-Majkowskiej także zasłużony dla opozycji ksiądz Papiernik z bałuckiej parafii pod wezwaniem św. Antoniego i inne, znane w Łodzi, jak Andrzej Ostoja-Owsiany, zakamuflowane pod łatwymi do rozszyfrowania pseudonimami. Dwóch pierwszych zabitych – emerytowanego pułkownika MO oraz związanego z KOR opozycjonisty – nie łączyło nic, poza makabrycznym szczegółem. Po śmierci ktoś wcisnął im między pośladki drewnianego penisa. Trzeci trup z kolei był księdzem, a jego zwłoki znaleziono na cmentarzu, koło świeżego grobu drugiego nieboszczyka. Tym razem seksualne tło przestępstwa sugerowało okaleczenie zwłok, jak gdyby morderca próbował odciąć genitalia, ale ktoś mu w tym przeszkodził.
Porucznik przesłuchuje wszystkich, jak leci – bez rezultatów. Ci, którzy nie potrafili podać żadnego alibi, są drobiazgowo sprawdzani. Jeden odwiedzał pewną panią pracującą w hotelu Centrum, inny udał się wraz z Grzegorzem Palką do Warszawy na supertajne spotkanie z Tadeuszem Mazowieckim, kolejny odwiedzał toaletę publiczną na placu Dąbrowskiego, której był stałym bywalcem…
Już pierwsza sprawa Kosteckiego miała homoseksualne wątki, tu też od nich nie ucieknie. Drugi z zamordowanych był gejem, ale pierwszy – zdeklarowanym heteroseksualistą, co milicjanci potwierdzają, prowadząc indagacje nie tylko żony, ale i kochanki denata. Makabryczne zastosowanie erotycznego gadżetu zostanie zresztą pod koniec wyjaśnione, ale zupełnie inaczej, niż byśmy się spodziewali. Fabuła poprzedniej książki o przygodach porucznika Kosteckiego nawiązywała do autentycznego zabójstwa w ówczesnym środowisku homoseksualnym; zwieńczeniem Najniższego kręgu piekła staje się ogłoszenie wymierzone w osoby homoseksualne akcji Hiacynt.
A kto zabił i dlaczego? Trop wiedzie w przeszłość, do drugiej wojny światowej i obozu dla dzieci, który mieścił się przy ulicy Przemysłowej. Drewniany penis pojawia się nie bez powodu, a zjawisko seksualnego wykorzystywania dzieci, o którym mówiło się tak wiele w minionym roku, dodaje tej zabawnej na pierwszy rzut oka opowiastce z Peerelem w tle wymiaru autentycznej grozy. Grozą wieje też z troskliwie odmalowanych realiów łódzkiego komisariatu, gdzie niemal można się potknąć o aresztanta torturowanego przez milicjantów, a i nawiązania do łódzkiej współczesności są niewesołe – okazuje się, że już wtedy mówiło się o konieczności rozbiórek walących się kamienic. Mimo różnych zabawnych gierek z konwencją powieści milicyjnej jest to więc zdecydowanie milicyjny kryminał noir.
Piotr Sowiński, Najniższy krąg piekła, Dom Wydawniczy Księży Młyn, Łódź 2019.
***
Iza Desperak – socjolożka z Bałut.
Podoba Ci się ten artykuł? Tutaj możesz wesprzeć kolejny: https://zrzutka.pl/4n584m
Łódzka Gazeta Społeczna – Miasto Ł jest gazetą bezpłatną, opartą na obywatelskim zaangażowaniu. Pomóż nam zebrać środki na dalsze działanie.
Jeżeli chcesz nas
wspierać regularnie, zleć w swoim banku przelew stały:
Fundacja Spunk
Nr konta: 83 1750 0012 0000 0000 3823 8337 Raiffeisen Polbank
W tytule: „Darowizna na
Miasto Ł”.
Dziękujemy!
You must be logged in to post a comment.