Na skróty i po łebkach
Przedruk ze strony naszarewitalizacja.pl.
BORYS MARTELA
Trwające konsultacje społeczne pokazują, że urząd miasta profesjonalnie w temacie rewitalizacji wypada głównie przed kamerami. Gorzej, kiedy przychodzi do planowania prawdziwych zmian. Wiele wskazuje na to, że przedstawiony projekt uchwały jest niezgodny z ustawą o rewitalizacji, na którą Łódź tak długo czekała. Co na to wszystko powie wojewoda łódzki?
Gdyby ktoś nie znając Łodzi zajrzał do projektu uchwały wyznaczającej obszar zdegradowany i obszar rewitalizacji, musiałby dojść do dziwacznych wniosków. Z dołączonej mapy wynika, że sytuacja w mieście jest znakomita. Za wyjątkiem centralnej części, czyli tzw. Strefy Wielkomiejskiej.
Wolne od problemów są właściwie całe Bałuty czy Górna. Kryzys kumuluje się w centrum traktowanym jako jednolity obszar.
Według urzędu miasta te same problemy trapią mieszkańców Piotrkowskiej i Abramowskiego, Roosevelta i Włókienniczej, Manhattanu i Księżego Młyna. Nikt tu nie bawi się w niuanse i nie komplikuje sprawy. Jako część miasta w kryzysie uznano więc nie tylko północną część kampusu Politechniki Łódzkiej, ale również tereny centrów handlowych takich jak Manufaktura i Sukcesja.
Cały powyższy obszar „zdegradowany” ma być w najbliższych latach „wyciągany z kryzysu”. Przyjęcie uchwały przez radę miejską w tej sprawie to pierwszy krok do przygotowania gminnego programu rewitalizacji. Ten zaś otwiera drogę do pozyskania środków europejskich oraz stosowania nowych uprawnień gminy.
Pośpiech władz można zrozumieć. Fuszerkę już nie. Wiele wskazuje na to, że taki sposób wyznaczanie obszaru zdegradowanego jest nie tylko sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem, ale również z ustawą o rewitalizacji.
Miało być modelowo…
Rewitalizacja to nie remont kamienic czy nawet całych kwartałów. To kompleksowy program działań wyciągających całe obszary miasta z kryzysu. Jeśli wszystko dobrze działa, nie ma czego rewitalizować. W przeciwnym razie potrzebna jest długa terapia.
Każde leczenie zaczyna się od dobrze postawionej diagnozy. W przypadku rewitalizacji powinna się ona skupić w pierwszej kolejności na problemach społecznych mieszkańców.
Przyjęta w październiku ustawa o rewitalizacji wskazuje wprost, że miasto to przede wszystkim ludzie. Wytyczenie obszaru zdegradowanego zaczyna się więc od ustalenia miejsc, w których kumulują się negatywne zjawiska społeczne. Przede wszystkim ubóstwo, bezrobocie, przestępczość, niski poziom edukacji, czy niewielkie uczestnictwo w kulturze i w życiu publicznym. To pierwszy krok analizy.
Wskazanie negatywnych zjawisk społecznych jednak nie wystarczy. Aby jakiś obszar uznać za zdegradowany muszą na nim dodatkowo występować negatywne zjawiska dotyczące jednej lub kilku z następujących sfer:
(1) gospodarczej,
(2) środowiskowej,
(3) przestrzenno-funkcjonalnej,
(4) technicznej.
Jak widać, zaniedbane kamienice, brak przestrzeni publicznych czy zanieczyszczenie środowiska to warunki, które mogą wskazywać na to, że obszar jest zdegradowany. Ma to jednak znaczenie wtedy, gdy stwierdzono wpierw istnienie problemów społecznych.
… ale coś poszło nie tak.
Projekt uchwały przedstawiony w konsultacjach całkowicie odwraca tę logikę. Miasto nie przygotowało żadnych nowych analiz. Powołuje się za to na dokumenty strategiczne, które zostały przyjęte przez radę miejską w przeszłości. Ustawa dopuszcza taką możliwość, jeśli wcześniejsze diagnozy są wystarczająco szczegółowe.
Tak jednak nie jest. Z polityki miejskiej dotyczącej gminnego zasobu komunalnego, programu opieki nad zabytkami czy strategii przestrzennego rozwoju Łodzi dowiemy się mnóstwa interesujących rzeczy. O negatywnych zjawiskach społecznych jednak już niewiele. Oprócz tego oczywiście, że istnieją oraz że należy im przeciwdziałać.
To bardzo mało jak na fundament wieloletnich działań rewitalizacyjnych.
Nie wystarczy to również do wykazania, że – zgodnie z ustawą – urząd miasta przy wyznaczaniu obszaru zdegradowanego przeprowadził analizy, „w których wykorzystuje obiektywne i weryfikowalne mierniki i metody badawcze dostosowane do lokalnych uwarunkowań”.
O tym, jak zrobić to modelowo można przeczytać w prezentacji przygotowanej na warsztaty prowadzone przez Instytut Rozwoju Miast na zlecenie Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. Czyli na zamówienie resortu, który ustawę o rewitalizacji przygotował.
Informacje o różnych problemach powinno się zebrać dla całego miasta, podzielonego na niewielkie obszary (kwadraty bądź sześciany) o tej samej wielkości. Dzięki temu można porównywać dane i opracować szczegółowy rozkład zjawisk kryzysowych na terenie całej miejscowości. Dla każdego z problemów robi się to osobno. W ten sposób uzyskuje się różne warstwy pokazujące sytuację. Dopiero po ich nałożeniu można stwierdzić, gdzie jest najgorzej i gdzie powinno się interweniować.
W zaprezentowanym projekcie uchwały wszystko zrobiono na opak.
Przespane miesiące
To dziwi przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, urząd miasta miał wiele czasu na przygotowanie diagnoz. Jeśli wierzyć relacjom z lokalnych mediów, pracownicy Biura ds. Rewitalizacji i Rozwoju Zabudowy Miasta aktywnie włączyli się w prace nad ustawą. Musieli więc wiedzieć, czego się spodziewać.
Wiele sobie też po tej ustawie obiecywano. Kilka miesięcy temu prezydent Hanna Zdanowska mówiła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”:
Jeżeli nowy prezydent nie podpisze ustawy, będzie to dla Łodzi dramat, bo żadnych procesów rewitalizacyjnych nie uda się przeprowadzić sprawnie i kompleksowo. O ile w ogóle rewitalizację uda się przeprowadzić, bo ta ustawa przecież mnóstwo rzeczy ułatwia.
Z kolei Marcin Obijalski, dyrektor Biura ds. Rewitalizacji i Rozwoju Zabudowy Miasta, już w czerwcu szczegółowo analizował w prasie wszystkie nowe uprawnienia gminy zaplanowane w ustawie. W tym łatwiejsze wyprowadzanie mieszkańców, podnoszenie podatku od nieruchomości właścicielom, których tereny leżą odłogiem czy prawo do samodzielnego decydowania o remontach w budynkach należących w części do samorządu, a w części do wspólnot mieszkaniowych.
Widać jednak, że ustawę w Łodzi czytano raczej wybiórczo, zwracając uwagę na to, co samorząd może zyskać zapominając o wszystkich obowiązkach.
Po drugie, zaniedbanie urzędu miasta zaskakuje tym bardziej, że część potrzebnych danych udało się przecież zgromadzić przy innej okazji. W przygotowanym dokładnie rok temu projekcie „Polityki Społecznej 2020+ dla Miasta Łodzi” przedstawiono sporo informacji, które mogły pomóc w kompetentnym wyznaczeniu obszaru zdegradowanego. Można się z nich dowiedzieć m.in., gdzie mieszka najwięcej osób pobierających zasiłki, czy gdzie znajduje się najwięcej dożywianych dzieci.
Gdyby te dane uzupełnić o kolejne – m.in. o przestępczości, wykształceniu, uczestnictwie w kulturze i życiu publicznym czy bezrobociu – uzyskalibyśmy w miarę kompleksowy obraz problemów, z którymi należy się zmierzyć.
Nikt się jednak o to jak dotąd nie pokusił.
Kto to posprząta?
Sposób planowania rewitalizacji w Łodzi wzbudza coraz więcej wątpliwości. W tym kontekście nie przekonują zapewnienia władz, że wszystko jest planowane zgodnie z najlepszą wiedzą. Trudno też podtrzymywać mit budowany przez biuro prasowe magistratu, wedle którego jesteśmy prymusem rewitalizacji w skali całego kraju.
Pojawia się szereg pytań:
Czy urząd miasta nie potrafi opracować odpowiedniej diagnozy, czy też nie chce jej przygotowywać? W Łodzi od długiego czasu mówi się o koncentracji działań na Rdzeniu Strefy Wielkomiejskiej, więc może nikt nie chce tego odwracać? A jeśli nie zgadza się to z faktami, to tym gorzej dla faktów?
Jak zostały wykorzystane wyniki badań cząstkowych zleconych przez samorząd w ramach projektu pilotażowego, na który udało się pozyskać blisko 4 mln zł z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju? W jaki sposób wyniki przeprowadzonych badań są wykorzystywane przy planowaniu rewitalizacji?
Na jakiej podstawie Miasto wyznaczyło obszary priorytetowe, które zamierza rewitalizować w pierwszej kolejności? I jak to możliwe, że w takiej sytuacji rozpisano i rozstrzygnięto przetargi na przygotowanie dokumentacji tych inwestycji? Przetargi, które będą kosztować podatników ponad 27 mln zł? (Sprawa ZDiT-DZ.3322.5.2015).
Jeśli konsultowany projekt zostanie przyjęty przez radę miejską, to czy nie zostanie on uchylony? Uchwała wyznaczająca obszar zdegradowany i obszar rewitalizowany jest aktem prawa miejscowego. Jej prawidłowość zostanie sprawdzona przez wojewodę łódzkiego. Będzie nim już zapewne osoba powołana przez premier Beatę Szydło z Prawa i Sprawiedliwości. Jakie są w tej sytuacji szanse na taryfę ulgową dla Łodzi rządzonej przez Platformę Obywatelską i Sojusz Lewicy Demokratycznej?
Czy istnieje plan awaryjny, jeśli uchwała w proponowanym kształcie zostanie odrzucona. A jeżeli tak, to jaki?
Gdyby nawet uchwała została uznana za ważną, to czy gminny program rewitalizacji oparty na tak niepewnych przesłankach pozwoli na skuteczne działanie? Czy zostanie uznany za odpowiedni przez urząd marszałkowski odpowiadający za konkursy na środki europejskie?
Pewne jest jedno – ustawa o rewitalizacji dała samorządom wiele nowych uprawnień, ale też nałożyła sporo obowiązków. Zgodność z prawem i sensowność posunięć samorządu jest sprawdzana na różnych etapach – zarówno przez wojewodę, jak i instytucje zarządzające środkami europejskimi. Powody do niepokoju są. Czy nie lepiej w tej sytuacji wycofać się ze złego projektu i przygotować nowy, oparty na dokładnej diagnozie? Po co od razu się podkładać?
Łódź na rewitalizacji może wiele zyskać. Nie marnujmy szansy i zróbmy to dobrze.
===
Konsultacje społeczne
Uwagi mieszkańców zbierane są do 28 grudnia. Sugestie dotyczące wyznaczenia obszaru zdegradowanego oraz obszaru rewitalizacji można przesyłać pisemnie lub zgłaszać na spotkaniach zaplanowanych na 3 i 9 grudnia. (Uwaga! Obowiązuje rejestracja).
Formularze konsultacyjne można składać również mailowo wysyłając je na adres: rewitalizacja@uml.lodz.pl.
Więcej informacji o konsultacjach.
Borys Martela – badacz freelancer i działacz społeczny. Współpracuje z różnymi firmami badawczymi i organizacjami pozarządowymi przy realizacji projektów badawczych, szkoleniowych, edukacyjnych oraz związanych z konsultacjami społecznymi. Specjalizuje się w metodach jakościowych. Prezes Zarządu Fundacji Miejski Kolektyw.
You must be logged in to post a comment.