Na Manifie trzeba być!
Dużo gniewu nazbierało mi się ostatnio. Takiej zdrowej, gorącej wściekłości. Wynika ona z rewelacji, które przyniosły Iza Desperak i Anna Jurek, dotyczących praw kobiet i wspierania osób doświadczających przemocy domowej. Ale nie tylko. Płaczę po każdym wyciętym w Łodzi drzewie, mam ochotę zapalać świeczki na świeżych pniach. Wścieka mnie to, bo smog nas zabija, ale przede wszystkim dlatego, że widzę, jakim durnym gatunkiem jest człowiek. Jest zgoda na niszczenie – to wypadamy z siekierami, piłami i tniemy. Dotyczy to wszystkiego, co słabsze. Po prostu siejemy spustoszenie. Wściekają mnie bezmyślne zmiany w szkołach, które odbywają się kosztem dzieci i nauczycieli. Nie podoba mi się, kiedy rząd rękami samorządów wprowadza nieprzygotowaną reformę, przy okazji zniechęcając ludzi do władz lokalnych. Nie lubię tej całej manipulacji, tego szczucia na siebie ludzi. Nie lubię nieszanowania praw słabszych. Złości mnie brak empatii, lekceważenie potrzeb biedniejszych, słabszych, tych, którzy mają trudniej. Nie akceptuję łamania praw kobiet i traktowania ich (nas) jak infantylne istoty, które nie potrafią podejmować decyzji. I z tą niezgodą wybieram się w tym roku na Manifę, żeby zaprotestować przeciwko przemocy władzy. Ta przemoc widoczna jest w wielu aspektach. Zatem, na Manifie trzeba być. Pokazać tę niezgodę na wchodzenie nie tylko do naszych łóżek, ale też kuchni (bo Ci wegetarianie), garaży (Ci rowerzyści), parków i ogródków (Te drzewa). Nie zgadzajmy się na pokazywanie agresji i siły przez polityków. Nie zgadzajmy się na rozkazy zamiast dialogu. Wspierajmy się, bądźmy dla siebie podporą, bez względu na to, kto na kogo głosował. Znajdźmy wspólne cele. Lokalnie łatwiej można to zrobić. Zachęcam do dialogu. Zajrzyjcie, Czytelnicy, do naszego kalendarza – tam promujemy wiele spotkań okołomanifowych, rozmów, debat. Spotkajmy się, szukajmy porozumienia. Patrzmy wnikliwiej.
You must be logged in to post a comment.