MPK – OK, tylko ci pasażerowie…
Yes! Yes! Yes! Wykrzyknąłby zapewne pewien wybitny polityk na wieść o tym, że mamy wreszcie narzędzie, które pozwala nam bez wstrętu i poczucia winy psioczyć do woli na współplemieńców. Bo przecież kochamy to robić, chociaż czujemy, że coś jest jakby nie tak. Psioczymy, bo wiemy, że musimy, ale się wstydzimy.
Koniec z tym! Już nie będziemy czuć się nieswojo wśród nie swoich. Sprawiło to moje ulubione łódzkie MPK. Ulubione, bo uwielbiam surrealistyczny dowcip, a ta firma… sami wiecie.
Pomysł na „zbawienie” prosty (może prostacki, ale nie mam pewności): pobieramy sobie ankietę dla pasażerów wystruganą w tymże MPK i… jesteśmy wolni!
Mamy tu co prawda jakieś rubryczki typu: wymień trzy słabe i trzy mocne strony funkcjonowania MPK. Nieprzydatne, bo trzy przykłady słabych stron, to o sto za mało, a mocnych o trzy za dużo. Potem jeszcze pytanie: „Dlaczego korzystasz z komunikacji miejskiej?” – z mnóstwem opcji odpowiedzi. Szkoda miejsca – wystarczyło zostawić pierwszą: „bo nie mam samochodu/prawa jazdy”.
Gdy już przestaniemy płakać ze śmiechu, przechodzimy do miejsca, które jest naprawdę ważne. Wymaga powagi i skupienia. Nie przypadkiem zajmuje jedną trzecią całej ankiety. Dwadzieścia drastycznych przykładów odrażającego zachowania pasażerów w pojazdach i wokół nich! A gdyby tego było mało (nie sposób wymienić wszystkie perwersyjne pomysły pasażerów, wpływające na obniżenie jakości usług), mamy jeszcze magiczne okienko z napisem „inne”. Tutaj to dopiero możemy sobie pofolgować! Nie ma takiego bezeceństwa, które by się w czarodziejskim okienku nie zmieściło. Nie istnieje żadne (pasażerskie) zboczenie, którego nie można by tu obnażyć. Właśnie, „obnażanie się” – wpisuję. Do dzieła! Wspólnym wysiłkiem uratujemy MPK, a przy okazji sobie ulżymy.
Wyrzućmy z pojazdów: rozmawiających, blokujących, przewożących, nie ustępujących nam miejsca, telefonujących, źle wyglądających, mających torby, mających plecaki, mających trądzik, mających w d…, nie kasujących, klnących, kichających, grubych, niezdarnych… i dzieci też. Bo hałasują, a małe robią pod siebie. Bezdomnych, oczywiście. Reszta zostaje… Motorniczy?
Uruchamiam wyobraźnię! Tu mogę wreszcie, bez wyrzutów sumienia, naurągać wszystkim. A sobie? Sobie nie. Bo, za co?