Miasto w ręce dzieci!
O tym, co się dzieje w Łodzi, decydują przede wszystkim dorośli. Dzieci natomiast rzadko pyta się o to, czy lubią miasto i dlaczego, czego powinno być mniej w Łodzi, a czego więcej albo, co zrobić, żeby dzieciom żyło się lepiej w mieście. My postanowiliśmy ich o to zapytać. Powszechnie wiadomo, że dzieci są mądrzejsze niż nam się wydaje, a ich refleksje i spostrzeżenia na temat otaczającego świata są nie tylko zaskakujące, ale dają też świeże spojrzenie.
Zaprosiliśmy ponad 100 dzieci z dwóch łódzkich placówek: Szkoły Podstawowej nr 101 im. Jana Kochanowskiego oraz Szkoły Podstawowej nr 79 im. Łódzkich Olimpijczyków. Na miejsce wydarzenia wybraliśmy dziedziniec Urzędu Miasta Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 104, żeby władze miasta, członkowie Rady Miejskiej i urzędnicy nie mogli przejść obojętnie obok tego, co myślą i mówią dzieci na temat Łodzi.
Przez 3 godz. grupy budowały miasta, szukały zadań w pokojach Urzędu, grały w twistera komunikacyjnego, robiły pocztówki z Łodzi, malowały i zastanawiały się, co zrobić, żeby małym i dużym łodzianom i łodziankom lepiej żyło się w mieście.
Tworząc ABC Łodzi, uczestnicy wymieniali:
A – aquaparki, autobusy, Atlas Arenę,
B – boiska, bloki, bilety,
C – centra handlowe,
D – domy, dziury (w drodze), drzewa,
E – emigrantów, emerytów.
Na pytanie: „Czego brakuje w mieście?” dzieci odpowiadały: toalet publicznych; ścieżek rowerowych (żeby można było wszę- dzie dojechać); instytucji kultury, w których byłyby niedrogie zaję- cia dla dzieci; skwerów i ławek, na których można by było usiąść i porozmawiać. Co ciekawe, dzieci wskazywały także na to, że miasto jest nie tylko dla ludzi, ale także dla zwierząt: psów, kotów, ptaków i uwaga: pająków, much, motyli, mrówek, bo one wszystkie odgrywają ważną rolę w przyrodzie i warto, żeby o tym pamię- tano, żeby zatroszczono się także o przestrzeń dla nich.
W tym samym czasie, w pokojach UMŁ grupy dzieci miały znaleźć zadania do wykonania. Aby jednak dostać zadanie, najpierw trzeba było powiedzieć hasło albo wykazać się sprawnością fizyczną. I tak, dzieci biegały między wybranymi pokojami wykrzykując hasła: „dwa jeże w dobrej wierze, a nietoperze w eterze”, „słonie na balkonie, a trzy bobry na dzień dobry”, „wrony do obrony, a kawki mają drgawki” lub robiąc po siedem przysiadów, skacząc na prawej i lewej nodze, naśladując jaskół- kę w locie. Otrzymując zadanie, grupy mierzyły się z pytaniami: „Czego jest w mieście za dużo?”. I odpowiadały: samochodów, hałasu, galerii handlowych. Na pytanie: „Czego jest w mieście za mało?” padały odpowiedzi: parków, boisk, basenów, placów zabaw.
Zaryzykowaliśmy także zadanie dzieciom pytania trudnego: „W mieście mieszkają ludzie, którym z różnych powodów żyje się ciężej niż innym. Podajcie przykłady takich osób. Co zrobić, żeby żyło im się łatwiej?”. Po krótkich naradach wymieniali: osoby bezrobotne, bezdomne, osoby starsze i niepełnosprawne. Mówili, że każdy dorosły powinien mieć pracę, bo wtedy może kupić jedzenie i zapłacić za mieszkanie, a także, że gdyby osoby bezdomne mogły znaleźć pracę, mogłyby także znaleźć dom i za niego zapłacić, bo przecież nikt nie chce być bezdomny. Byłoby dobrze, aby osoby starsze lub bardzo chore mogły w aptece odbierać lekarstwa, a nie płacić za nie, bo przecież są bardzo drogie i często ludzi na nie nie stać. Państwo – mówili – powinno wspierać takie osoby. Dla osób niepełnosprawnych miasto powinno być lepiej dostosowane: powinno być więcej podjazdów dla wózków, wind, niskich krawężników.
Przy jednym ze stanowisk edukacyjnych, robiono pocztówki z Łodzi i często wybierano szablon z napisem „Lubię Łódź” albo „Łódź – moje miasto”. Dlaczego dzieci lubią Łódź?
- Bo tutaj mieszkam i chodzę do szkoły.
- Bo mam fajnych kolegów.
- Bo są parki i można jeździć na rowerze.
- Ktoś rozmarzył się także: „A gdyby przy przystankach były baseny z kulkami i w nich można by było czekać na autobus, to byłoby naprawdę ekstra!”.
Kiedy dzieci wróciły do szkół, a my na spokojnie obejrzeliśmy wyniki ich prac, przyszła mi do głowy myśl: a może by tak – obok Młodzieżowej Rady Miejskiej, Rady Seniorów i Komisji Dialogu Obywatelskiego – powstała jednostka konsultacyjna złożona z dzieci, któ- re generowałyby pomysły dotyczą- cego tego, co zrobić, żeby dzieciom żyło się w mieście lepiej? „Kto lepiej niż dzieci wie, jak się dobrze bawić?” – pytał Król Maciuś Pierwszy. Naszym, jako dorosłych, zadaniem byłoby wymyślić, jak pomysły te mogą być zrealizowane.
W organizacji wydarzenia wspierali nas: Stowarzyszenie Topografie, Stowarzyszenie Tkalnia, Fundacja Form.Art.
Działanie realizowane w ramach Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich i współfinansowane przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.
- Fot. Asia Tarnowska