Maraton teatralny
6 dni, 4 szkoły, 11 przestawień i wiele godzin przeżyć. Tak w skrócie można opisać 32. Festiwal Szkół Teatralnych. Opisać liczbami, bo emocjami opisać go nie sposób.
Zaczęło się od „Samobójcy”, który wiele widzom obiecywał, a koneserzy teatru pokładali w nim wielkie nadzieje. I trochę rozczarowywał, bo gdyby nie Dominik Rybiałek, to nie dostarczyłby zbyt wielu przeżyć teatralnych. Jeden dobry aktor to jednak zdecydowanie za mało na przedstawienie, które trwa prawie trzy godziny.
A wytrzymałość widzów testowano na tym festiwalu wielokrotnie, z czego na zamknięciu żartował nawet rektor PWSFTiTv – Mariusz Grzegorzek twierdząc, że „w tym roku przedstawienia trwały po 12 godzin”. Aż tak źle nie było, ale pojawiły się takie, które zatrzymywały widzów na sali teatralnej znacznie dłużej niż trzy godziny. Co gorsza, przedstawienia odbywały się tylko raz, więc liczba chętnych zdecydowanie przekraczała liczbę miejsc. Dzięki temu festiwalowa publiczność mogła się przekonać, jak to jest oglądać „Szkice z Dostojewskiego” w reżyserii Mai Komorowskiej siedząc na schodach i podłodze przez 3 i półgodziny. W podobnych warunkach obejrzeliśmy „Ecce Homo!!!” w reżyserii Krzysztofa Majchrzaka, czy ostatnie z jurorowanych przedstawień, „Królestwo” w reżyserii Remigiusza Brzyka. Ale czego się nie robi dla sztuki? Dodatkowa atrakcja to pora wystawiania spektakli. Najdłuższe z nich były prezentowane najpóźniej i zaczynały się około godziny 20. Nawet te, które odbyły się bez opóźnień, kończyły się w środku nocy i tylko najbardziej wytrwali mieli ochotę pójść do klubu festiwalowego mieszczącego się w „Przechowalni”. A warto było tam zajrzeć, bo na dobór grup koncertowych nie można było narzekać, a atrakcją był niewątpliwie występ zespołu Ted Nemeth, w którym to gra i śpiewa jeden z aktorów łódzkiej Szkoły Filmowej – Patryk Pietrzak.
Chociaż Festiwal Szkół Teatralnych jest świętem młodych aktorów i to im przyznaje się nagrody, to przecież spektakl teatralny jest owocem pracy całego zespołu i wszystkie tryby w tym przedsięwzięciu mają swoje znacznie. Niedociągnięcia czy przerost ambicji reżyserów przekładały się na pracę aktorską na czym całość niejednokrotnie traciła. W zamieszaniu, natłoku wrażeń, bogactwie gatunków i inscenizacji teatralnych, trudniej było dostrzec osobowość sceniczną, aktora czy aktorkę, którzy hipnotyzują i nie dają o sobie zapomnieć. Ale jeśli ktoś grał w sposób absolutnie brawurowy, nie umknął uwadze jury. w którego składzie znaleźli się: Agata Kulesza, Bartłomiej Topa, Adam Orzechowski, Jacek Wakar i Wioletta Laszczka-Bubień.

Paweł Dobek, Najbardziej Elektryzujący Aktor i Agata Kulesza. Fot. Mikołaj Zacharow, materiały prasowe
Podobno o gustach się nie dyskutuje, także tych teatralnych, więc wyniki posiedzenia jury wypada przyjąć do wiadomości i na tym poprzestać. Najwięcej nagród przypadło spektaklowi „Ecce Homo !!!” z warszawskiej Akademii Teatralnej, a właściwie aktorom w nim grającym. Grand Prix festiwalu otrzymał Julian Świeżewski, a dwie nagrody główne – Aneta Gołębiewska i Piotr Marzecki. Na szczęście jury przyznało kilka pomniejszych nagród, którymi obdzieliło aktorów z Krakowa czy Wrocławia, a chociaż Łódź wydaje się w tym werdykcie najmniej doceniona, to w trakcie gali finałowej nie obyło się bez łódzkich akcentów. Największa ilość nagród powędrowała bowiem do Pawła Dobka z łódzkiej PWSFTiTv. Oprócz tej od jury otrzymał jeszcze nagrodę od łódzkich dziennikarzy oraz nagrodę publiczności przyznaną dla Najbardziej Elektryzującego Aktora. Najbardziej Elektryzującą Aktorką uznano Aleksandrę Przybył również z łódzkiej PWSFTiTv.
Festiwal Szkół Teatralnych jest dowodem na to, że Łódź jest miastem filmu, aktorów i teatru, cokolwiek by o niej mówiono. Taki festiwal ma miejsce tylko u nas i z roku na rok przynosi więcej emocji. Łódzka publiczność ma okazję zobaczyć przedstawienia teatralne z czterech ośrodków w jednym miejscu. A Łódź odwiedzana jest przez gości z innych miast i pomimo remontów i zniszczeń w niektórych obszarach, wcale nie jest postrzegana negatywnie. Nadal jest widziana jako miasto pięknych, chociaż niszczejących, kamienic i enklawa sztuki. Może właśnie w tym trzeba szukać szansy dla łodzi? Nie ścigać się z innymi miastami w biznesie czy technologii, ale stawiać na sztukę. Bo to nam wychodzi pięknie.
You must be logged in to post a comment.