Linia graniczna
A potem przyszła II wojna światowa… I podzieliła Łódź. Linią graniczną, ostrym cięciem okaleczyła miasto, wydzierając z jego łona dzieci, dorosłych i starców, niegodnych już bycia ludźmi.
Łódź to miejsce wyjątkowe. Włókiennicza historia miasta tworzy jakże barwny, niekończący się splot, tkany osnową ludzkich losów i różnorodnymi wątkami kultur, religii, tradycji. Jej początek sięga lat 20 XIX wieku, kiedy to do Łodzi przybywali ze wszystkich stron świata osadnicy szukający własnej „ziemi obiecanej”. I choć początkowo stawiano tu niewielkie, skromne domki tkaczy, wypełnione terkotem ręcznych krosien, to już wkrótce potem miasto… eksplodowało. Niemalże z dnia na dzień rozrosło się niczym wielki polip, pączkując co raz to nowymi przedsiębiorstwami. Fabryki strzeliły w niebo iglicami kominów. Ulice zapełniły się szumem kroków robotników, zmierzających do pracy na kolejną zmianę. Rosły reprezentacyjne kamienice, familoki, świątynie. Zewsząd dobiegał wielojęzyczny gwar. Łódź – nazywana wówczas polskim Manchesterem bądź też Nowym Yorkiem Europy – wabiła i jednoczyła ludzi wspólnym marzeniem o lepszym życiu. Polacy, Niemcy, Żydzi, Rosjanie, a w mniejszej skali także Francuzi i Czesi, koegzystowali ze sobą, tworząc wyjątkową mozaikę wyznań, idei, obyczajów.
A potem przyszła II wojna światowa… I podzieliła Łódź. Linią graniczną, ostrym cięciem okaleczyła miasto, wydzierając z jego łona dzieci, dorosłych i starców, niegodnych już bycia ludźmi. Człowiek wtrącił człowieka do getta okolonego drutem kolczastym, skazał na głód, choroby, pracę ponad siły i odebrał prawo do człowieczeństwa.
Litzmannstadt Ghetto. Dwa słowa, dwa światy nagle wyrosłe na piersi miasta karmiącej niegdyś każdego, kto szukał tu swojego miejsca na Ziemi.
Gwałtownie rozdartej, naznaczonej szramą wysokiego płotu, zasieków, ludzkiej obojętności. I nawet dzisiaj, po przeszło 70. latach od likwidacji getta, echa owej tragedii odbijają się niemo od murów budynków, błądzą ulicami szukając ukojenia. Mimo upływu czasu przeszłość wpisana w teraźniejszość trwa…
Prezentowane zdjęcia, to próba zestawienia dwóch różnych rzeczywistości – utrwalonej przez głównego księgowego Litzmannstadt Getto, Waltera Geneweina, sytuacji ludności żydowskiej, więzionej na terenie getta, oraz współczesnego obrazu Starego Miasta, widzianego oczyma łódzkiego fotografa Zbigniewa Januszka. I choć na pierwszy rzut oka obie tworzą spójną całość, to po krótkiej chwili dostrzegamy ową linię graniczną, rozdźwięk między kolorową współczesnością a przeszywającą trwogą zawisłą nad gettem. Stanowi ona ostre cięcie między wczoraj a dziś, między życiem a śmiercią, między wolnością a odarciem człowieka z jego godności. Ale z fotografii spoziera na nas Łódź. Nasze miasto. Kamienice, podwórka, ulice – trwają, mają nam tak wiele do powiedzenia. Wsłuchajmy się w ich opowieść. Przez szacunek i pamięć tych, którzy odeszli. I dla smakowania wolności, która jest nam dana.
***
Emilia Twardowska – absolwentka pedagogiki w zakresie profilaktyki i animacji społeczno-kulturalnej na Uniwersytecie Łódzkim. Zawodowo interesuje się edukacją ekologiczną, pedagogiką kreatywności, działaniami teatralnymi i animacyjnymi. Współpracowała bądź stale współpracuje z Ośrodkiem Działań Ekologicznych „Źrodła”, Fundacją ”Form.Art” , Akademią Twórczego Rozwoju „Inspiro” , Fundacją „Jaskółka” Fundacją Edukacyjną „Siłaczka”. Na co dzień realizuje działanie skierowane przede wszystkim do najmłodszych, ale prowadzi także szkolenia i animacje dla dorosłych.