Jak to z Dąbrową było…
Wszystko zaczęło się w 1960 r., kiedy rozpoczęto budowę wielkiego osiedla mieszkaniowego Dąbrowa. Przewidziano, że zamieszka tam 50 000 osób. Osiedle zaprojektował zespół pod kierownictwem Bolesława Tatarkiewicza. Za realizację odpowiadało powołane specjalnie w tym celu Przedsiębiorstwo Budownictwa Wielkopłytowego „Dąbrowa”.
Na przełomie lat 60. i 70. autorzy artykułów w łódzkiej prasie zżymali się, że wszystkie łódzkie osiedla są do siebie podobne – szare i nijakie. Nic dziwnego, skoro zapełniały je wznoszone z prefabrykatów powtarzalne typowe budynki. Nie wystarczą kolejne oddane do użytku mieszkania. Architektura potrzebuje klimatu. – tłumaczyli łódzcy projektanci. I wyjaśniali, że Doły czy Żubardź, mimo że nie wszystkie tamtejsze budynki są wybitnymi dziełami, posiadają tę atmosferę. Dąbrowa natomiast jest jej pozbawiona. Jest nieuporządkowanym zbiorowiskiem. – konkludował Zdzisław Lipski i dodawał, że centrum osiedlowe nie może ograniczyć się tylko do usług i handlu. Nie wolno zapominać o sprawach kultury i rozrywki. Obecnie Dąbrowa czy Teofilów przedstawiają pod tym względem pustynię.
Łodzianom osiedle także wydawało się zbyt monotonne. Z radością przyjęli nową inwestycję – zbudowane w 1966 roku pawilony handlowe. W zaprojektowanych przez Aleksandra Zwierkę „parasolach” można było zakupić kilka niezbędnych w domu drobiazgów, ale też wpłynęły one korzystnie na estetykę Dąbrowy. Niestety, stosunkowo niewielka realizacja nie mogła zmienić monotonnego charakteru blokowiska.
Wszystko zaczęło się w 1960 r., kiedy rozpoczęto budowę wielkiego osiedla mieszkaniowego Dąbrowa. Przewidziano, że zamieszka tam 50 000 osób. Osiedle zaprojektował zespół pod kierownictwem Bolesława Tatarkiewicza. Za realizację odpowiadało powołane specjalnie w tym celu Przedsiębiorstwo Budownictwa Wielkopłytowego „Dąbrowa”. Nie jest jednak prawdą, że całe powstało z wielkiej płyty. Początkowo budynki miały być wzniesione w systemie szkieletowym, ale pomysł szybko zarzucono. Zdecydowały o tym polityka władz centralnych, promujących tzw. „fabryki domów”, oraz niska jakość wykonawstwa. Naczelny inżynier Tadeusz Nowicki załamywał ręce – podczas montażu słupów konstrukcyjnych nierzadko zdarzały się nawet kilkunastocentymetrowe przesunięcia! Mimo to wzniesiono prototypowy blok przy ul. Gersona 215. Postawiono takich jeszcze kilka, po czym… na dobre przerzucono się na wielką płytę. Pierwszy budynek w tej technologii stanął w 1962 r. przy ul. Gersona.
Obowiązująca w budownictwie czasów Władysława Gomułki redukcja kosztów sprawiła, że mieszkania na Dąbrowie są stosunkowo niewielkie. Dotyczy to przede wszystkim budynków wznoszonych w systemie Łódzkiej Sekcji Mieszkaniowej. Dzięki Michalinie Tatarkównie-Majkowskiej posiadały jednak indywidualne łazienki i toalety. Jej osobista interwencja u I Sekretarza KC PZPR sprawiła, że w Łodzi nie wdrożono „wzorcowego” projektu szczecińskich architektów, którzy przewidzieli wspólne sanitariaty na korytarzu. Niestety, nie udało się uniknąć ślepych kuchni i przechodnich pokojów.
Pomimo wspomnianych niedogodności pierwsi mieszkańcy byli zadowoleni. Bo jak się nie cieszyć, kiedy 5-osobowa rodzina zmienia 18 m2 w śródmiejskiej oficynie na M-3 w nowym bloku? Albo gdy rodzice z trójką dzieci mogą w końcu opuścić 12-metrowe mieszkanie na Górnej? Dla tych ludzi mankamenty projektowe i wykonawcze były sprawą trzeciorzędną.
Z czasem między monotonnymi blokami wyrosła zieleń, pojawiły się wspomniane przez Lipskiego usługi. Dziś najstarsi mieszkańcy wydają się być zżyci ze „swoim” blokowiskiem. A same budynki? Wytrzymają jeszcze wiele lat, bo – wbrew pesymistycznym prognozom – przeprowadzone kilka lat temu badania wykazały, że wielka płyta na Dąbrowie ma się całkiem dobrze.
You must be logged in to post a comment.