Historie dla Mruczka
Dowiedziałam się o powstaniu ośrodka w Grotnikach. Poruszyła mnie sytuacja ludzi, którzy musieli wszystko zostawić i zacząć od zera, po często dramatycznych przeżyciach wojennych, a najbardziej losy dzieci, które trafiają do ośrodka, do nowej szkoły w realiach innego języka i innej kultury. Z Iloną Majewską rozmawiała Anna Jurek.

IIustracje do książki autorstwa Alicji Woźnikowskiej-Woźniak ze studia Dinksy. Fot. Justyna Świerczek
Anna Jurek: Za chwilę ukaże się Twoja książka pt. „Murka. Mała opowieść o uchodźcach”. Jej bohaterką jest 11-letnia Iman, dziewczynka z Czeczeni, która mieszka w ośrodku dla uchodźców. To jest książka dla dzieci?
Ilona Majewska: Tak, dla dzieci w wieku 10-12 lat. To jest opowieść o ich rówieśniczce, która ma podobne problemy, typowe dla tego wieku, ale też znajduje się w wyjątkowej sytuacji. To, że żyje w ośrodku, to jest jedna rzecz. Ale ona ma 11 lat, złości ją młodszy brat, rodzice nie wyjaśniają historii rodziny, musi odnaleźć się w nowych realiach szkolnych. To jest również opowieść o życiu za bramą ośrodków – dużo się o tym mówi i czasem trudno rozpoznać, co jest prawdą, a co przypuszczeniem opartym na obawach i lękach. Książka przyda się także osobom, które pracują z dziećmi lub mają dzieci. Wraz z dołączonymi scenariuszami i filmami stanowi pakiet edukacyjny pomagający zrozumieć i oswoić to, co związane jest z tematem uchodźcy.
Początkowo chciałam stworzyć atlas, taki leksykon uchodźstwa. Kiedy zbierałam do niego historie, poczułam, że ja sama nie lubię takich książek. Pomyślałam, że jeśli mam przekazać coś ważnego, to muszą być w tym emocje, a emocji dostarcza bohater. Tak powstała opowieść o dziewczynce, która znajduje kota i ten kot zostaje jej powiernikiem. Wszystkie historie, które mu opowiada, są prawdziwe. Iman opowiada mu o swojej drodze do Polski, o trudnym życiu w ośrodku, o kłopotach w nowej szkole.
Jak ma na imię kot?
IM: Murka. Po czeczeńsku – Mruczek.
Czy tworząc książkę rozmawiałaś z dziećmi?
IM: Rozmawiałam z dziećmi, ale także z dorosłymi z ośrodków w Łukowie, Czerwonym Borze, Podkowie Leśnej, Grotnikach. Czasami podczas tych rozmów dzieci były tłumaczami, bo przebywając w polskich ośrodkach szybko uczą się polskiego. Poznałam 15-letnią dziewczynkę, która tułając się po świecie poznała już 7 języków. Cennym źródłem wiedzy były dla mnie także osoby, które prowadziły ośrodki, pomagały ich mieszkańcom. To dzięki nim mogłam wejść do ośrodka, bliżej poznać ludzi, a w końcu przeprowadzić rozmowy.
Opowiedz jedną z historii dziecięcych, które usłyszałaś.
IM: Opowiem tę, od której się wszystko zaczęło. Wyobraź sobie chłopca, który bardzo sumiennie przygotowuje się do swojego pierwszego dnia w nowej szkole. Z przywiezionych darów wybiera sobie białą koszulkę, chce wyglądać bardzo elegancko. Na tej koszulce jest jakiś napis, ale przecież on go nie rozumie, bo w Polsce jest od niedawna. Nikt inny też mu się nie przyjrzał. Poszedł do szkoły i stał się pośmiewiskiem, wytykano go palcami i szydzono. Na koszulce było napisane: Córeczka tatusia. Takie sytuacje często się tym dzieciom zdarzają. Nie rozumieją języka, mają trudności komunikacyjne, niełatwo jest im odnaleźć się w szkole, rzadko mogą zabłysnąć, trudniej nawiązać znajomości i przyjaźnie. Kiedy trafiają do ośrodka, od następnego dnia obejmuje je obowiązek szkolny. Nie ma procesu integracyjnego, od razu idą na lekcje. Jeśli nie ma asystentów kulturowych, komunikacja między rodzicem i szkołą jest bardzo trudna. Wyobraź sobie, że musisz wypełnić szkolne dokumenty w nieznanym Ci języku.
Jak dużo dzieci znajduje się obecnie w ośrodkach dla uchodźców w Polsce?
IM: Dzieci stanowią około 70% mieszkańców, bo najczęściej pochodzą z rodzin wielodzietnych. I w większości to są małe dzieci. One mają zupełnie inną skalę problemów niż ich rodzice. Jeśli dziecko pochodzi np. z Ukrainy, w której konflikt jest stosunkowo świeży, to miało już kontakt ze szkołą, wie, jak się w niej funkcjonuje. Trudniej mają dzieci pochodzące z miejsc, w których wojna trwa od wielu lat. Nie tylko one nie zetknęły się ze szkołą. Nie znają jej również ich rodzice.
Jak długo dziecko mieszka w ośrodku?
IM: Różnie, czasem nawet 2-3 lata. Rodzina może podjąć decyzję o przeniesieniu się z ośrodka na tzw. „świadczenie prywatne” – otrzymuje wtedy ok. 1000 zł na miesiąc. Za tę kwotę musi wynająć mieszkanie i utrzymać się. Niewielu się na to decyduje. Niekiedy Polska jest dla nich tylko krajem tranzytowym. Zdarzają się też deportacje.
Z jakich krajów pochodzą osoby, które tam spotkałaś?
IM: Najwięcej ludzi pochodzi z Federacji Rosyjskiej, z Tadżykistanu, Kirgistanu, Uzbekistanu. Są też Ukraińcy, ale oni rzadko dostają ochronę i w końcu muszą wrócić do kraju.
Co Cię skłoniło, by sięgnąć po taki temat?
IM: Dowiedziałam się o powstaniu ośrodka w Grotnikach. Poruszyła mnie sytuacja ludzi, którzy musieli wszystko zostawić i zacząć od zera, po często dramatycznych przeżyciach wojennych, a najbardziej losy dzieci, które trafiają do ośrodka, do nowej szkoły, w realiach innego języka i innej kultury. Poznałam wtedy Aśkę Paliwodę, która od początku tam pracowała. Ona opiekowała się dorosłymi, a ja bawiłam się z dziećmi. Tak się zaczęło.
Potem w Stowarzyszeniu Tkalnia prowadziliśmy warsztaty edukacyjne na temat wielokulturowości. Kiedy podczas zajęć mówiłam o uchodźcach, czułam, że mam za mało pomocy edukacyjnych, by mądrze i zrozumiale przekazać wiedzę na ten temat. A zatem, moje motywacje były zawodowe – potrzebowałam materiałów, które pomogłyby mi w pracy. Latem 2015 r. składałam wniosek do Ministerstwa o grant na książkę ze scenariuszami zajęć i na filmy. Dużo się wtedy mówiło o kryzysie uchodźczym, zatonięciach, obawach, pomocy, nienawiści. Istniejące już materiały i pomoce edukacyjne chciałam uzupełnić tymi, które sama opracowałam. Chciałam pomóc zrozumieć – dzieciom, rodzicom, nauczycielom – co się stało i co się dzieje nadal.
Czy książkę będzie można kupić?
IM: Jeszcze nie wiem. Bardzo chciałabym, żeby tak się stało. Od początku roku zaczynam poszukiwania wydawcy. Mam kilka umówionych spotkań – zobaczymy, czy jakieś wydawnictwo będzie zainteresowane.
Naturalnie, będzie to książka z obrazkami?
IM: Oczywiście! Po 9 miesiącach wszystko nabiera kolorów i kształtów. Alicja Woźnikowska-Woźniak ze studia Dinksy maluje tak, jak sobie to wymarzyłam, a może nawet lepiej. Bardzo chciałabym zobaczyć efekt naszej pracy nie tylko w formie elektronicznej.
***
Ilona Majewska – antropolożka kultury, trenerka równości, zawodowo związana ze Stowarzyszeniem Tkalnia i Cieszynem. Pracuje przy realizacji projektów kulturalnych i edukacyjnych.
Jeśli ten temat Państwa zainteresował, zapraszamy na spotkanie wokół Małej książki o uchodźcach Ilony Majewskiej. Do zobaczenia 10 grudnia o godz. 18.00 w Teatrze Szwalnia, ul. Struga 90 w Łodzi.
Projekt „Miejsca wspólne” jest realizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Więcej o projekcie można przeczytać tutaj: miejscawspolne.wordpress.com
*****
Ostatnio „Miasto Ł” prosiło o wsparcie dla siebie, teraz apeluje o wsparcie dla mieszkańców i mieszkanek Aleppo w Syrii.
Aleppo wkrótce stanie się „jednym wielkim cmentarzem”, a mieszkańców miasta czeka „eksterminacja”. Taką opinię właśnie wydała ONZ. Żaden rząd nie robi nic, by ratować tam ludzkie życie, ale robią to godni podziwu Syryjczycy: ochotnicy z „Białych Hełmów”.
Wydobywają rannych spod gruzów zbombardowanych budynków i przenoszą ich w bezpieczne miejsce. W ten sposób uratowali już 73 530 ludzkich istnień.
Ci bohaterowie to zwykli ludzie – piekarze, nauczyciele i krawcy. Sami stają na linii ognia, bo nie mogą bezczynnie patrzeć, jak giną ich sąsiedzi. Za tę niezwykłą odwagę zyskali nominację do Pokojowej Nagrody Nobla. Gdyby ją otrzymali, przyznawany razem z nagrodą milion dolarów zapewniłby im niezbędne fundusze. Niestety, nagroda przypadła komuś innemu.
Nasza wielka społeczność jest w stanie oddać Białym Hełmom należne uznanie i zebrać fundusze, których im rozpaczliwie brakuje. Nobel nie jest nam do tego potrzebny.
Całą zebraną kwotę przekażemy Białym Hełmom. Dajmy nadzieję bohaterom i ich współobywatelom w potrzebie.
https://secure.avaaz.org/pl/white_helmets_loc/
***
Wojna w Syrii trwa już od 5 lat – Pomóż dziś!
• Wpłać dowolną kwotę na konto – Alior Bank S.A. 91 1060 0076 0000 3310 0015 4960 z dopiskiem „Syria”
• Wpłać darowiznę online na stronie PAH – jako cel darowizny wybierz „SOS Syria”
• Dołącz do Klubu PAH SOS i regularnie wspieraj działania PAH w krajach dotkniętych kryzysami humanitarnymi – informacje na stronie Polskiej Akcji Humanitarnej
http://www.pah.org.pl/nasze-dzialania/218/5555/syria_konflikt_wciaz_trwa
***
Więcej informacji na temat uchodźców i kryzysu migracyjnego można znaleźć tutaj: www.uchodzcy.info.
You must be logged in to post a comment.