Guty Food, czyli sajgonki w… galerii handlowej
Na początek zamówiłem zupę PHO. To jedna z najbardziej znanych i tradycyjnych potraw wietnamskich. Jedzona niezależnie od pory dnia (nawet na śniadanie) jest bardzo pożywna i rozgrzewająca.
Zawsze będę z rozrzewnieniem wspominał Chinatown, które mieściło się przy Piotrkowskiej niedaleko ul. Roosvelta. Nazwa tego miejsca (wymyślona zresztą przez łodzian) oczywiście ma się nijak do serwowanej tam kuchni, ponieważ w czerwonych plastikowych budkach gotowali Wietnamczycy. Wprawdzie Wietnam graniczy z Chinami, ale to tak, jakby powiedzieć, że kuchnia czeska jest tożsama z polską. Ale to właśnie tam po raz pierwszy łodzianie mogli popróbować prawdziwej kuchni orientalnej. Co ciekawe, do worka z orientem wrzucone są u nas smaki z Chin, Tajlandii, ale także z odległych od tych regionów Indii. Owszem była w Łodzi Złota Kaczka z całkiem poprawną kuchnią chińską, ale dopiero Wietnamczycy na początku lat 90 rozsmakowali nas w sajgonkach, kurczaku w pięciu smakach czy wołowinie po Kantońsku.
Jakiś czas temu otwarto w Łodzi nowe centrum handlowo-rozrywkowe. Wielu pytało wtedy, czy kolejne tego typu miejsce jest nam w mieście niezbędne. Widać jednak, że kapitalizm i wolny rynek rządzą się swoimi prawami i (mimo wątpliwości) nowa galeria stanęła przy al. Politechniki w ekspresowym tempie. Miejsca takie jak Sukcesja, bo o niej mowa, kojarzą mi się zawsze ze sztucznym światłem i podziemnym parkingiem, gdzie ciągle gubię samochód. Nie lubię robić zakupów w takich miejscach… jeść też nie. Ale jak mawia (niezbyt mądre) stare porzekadło – „wyjątek potwierdza regułę” – i okazuje się, że w galeriach handlowych czasem można zjeść coś dobrego. Do Sukcesji trafiłem przypadkiem z zamiarem szybkiego opuszczenia tego królestwa handlu. Nagle jednak poczułem w powietrzu znajomy zapach orientalnych przypraw. Okazało się, że na jednym z pięter Galerii znajduje się kilka restauracji wraz z przestronnymi miejscami do konsumpcji. Jedną z nich jest Guty Food.
Restauracja ta jest otwartą kuchnią, w której krzątają się skośnoocy kucharze. Na kilku palnikach co jakiś czas bucha ogniem, a dookoła czuć cudowny zapach przyrządzanych potraw. Menu restauracji wyświetlane jest na kolorowych ekranach. Guty Food jest siecią restauracji z kuchnią wietnamską i chińską. Pierwsza powstała w Brnie w roku 1998. Można zapytać: czy Czesi mogą nas czymś zaskoczyć, skoro w Łodzi już we wczesnych latach 90 Wietnamczycy zadomowili się na dobre? Uważam, że tak. Potrawy serwowane w naszych rodzimych budkach niestety zostały spolszczone. Szybko zniknęły z menu potrawy bardzo ostre, a pozostałe łodzianie zalewali obfitą ilością sosu słodko-kwaśnego. Dodam, że sos słodko-kwaśny podawany jest zazwyczaj tylko do sajgonek, reszta potraw nie wymaga doprawiania, ponieważ same w sobie mają wyrazisty smak i aromat. Oblanie wietnamskiej potrawy słodko-kwaśnym sosem przypomina mi doprawienie marynowanej karkówki z grilla – keczupem.
Teraz jednak jestem w Guty Food. Na początek zamówiłem zupę PHO. To jedna z najbardziej znanych i tradycyjnych potraw wietnamskich. Jedzona niezależnie od pory dnia (nawet na śniadanie) jest bardzo pożywna i rozgrzewająca. Dlatego dziwi fakt, że nie było jej nigdy w menu budek z Chinatown. To pożywny rosół podawany z makaronem, cienkimi plastrami wołowiny i warzywami. Przyprawiany imbirem, czosnkiem, cebulą i anyżem, czasem z dodatkiem sosu rybnego. Miska zupy w Guty Food jest naprawdę duża i po takiej porcji nie sposób zjeść cokolwiek więcej. Zajadając PHO miałem przed oczami małą wietnamską knajpkę w Berlinie, gdzie podawana była w identyczny sposób. Smakowała wybornie. Najedzony do syta poszedłem jednak po zamówione wcześniej sajgonki. Co ciekawe, oferowane są z dwoma rodzajami mięsa, a podawane na dwa sposoby: surowe lub usmażone na głębokim oleju. Zamówiłem te na surowo, ponieważ smażone jadłem już nie raz w naszych budkach. Surowa sajgonka to nowe doznania smakowe. Podawane w Guty Food są większe i serwowane po cztery ze wspomnianym sosem słodko-kwaśnym.
Moi znajomi zamówili smażony makaron z dodatkami. Niestety po zupie PHO i sajgonkach byłem już tak najedzony, że spróbowałem jedynie kęs. Makaron ryżowy był świetnie przyprawiony. Lekko podsmażone warzywa chrupały w zębach, a mięso (w tym przypadku wołowina) rozpływało się w ustach. Zresztą widać po menu, że Guty specjalizuje się w wietnamskich potrawach z wołowiną.
Moja rada: idźcie tam większą ekipą i zamówcie kilka potraw do próbowania. Niektórych porcji nie sposób zjeść samemu, tak są obfite. Ceny są bardziej niż do przyjęcia i wahają się od 10 do 20 zł za porcję. Minusem restauracji jest jej barowy charakter i konieczność jedzenia w mało przytulnej atmosferze galerii handlowej.
Musze przyznać, że dwie flagowe wietnamskie potrawy bardzo mi smakowały. Mam nadzieję, że nie spolszczą się szybko, a łodzianie nareszcie będą mogli spróbować je takie, jakie podaje się w dalekim Wietnamie.
You must be logged in to post a comment.