Dziennik miejski – wkraczanie w rzeczywistość…
Vanja Alibašić
Francesco Fiordoliva
Kiedy niebo, mury, drogi i otoczenie zaczynają się zmieniać w monochromatyczny obraz, kiedy zimno powoli zaczyna przenikać do kości, kiedy słychać coraz mniej i mniej śpiewu ptaków, co może ocieplić Twoją duszę? Co może sprawić, żebyś poczuł, że ta cisza i smutek są piękne, takie jakie są?
Kiedy wreszcie zaznajomiliśmy się trochę bardziej z językiem polskim (przynajmniej na tyle, by rozróżniać kierunki), nasze przygody z błądzeniem po łódzkich ulicach stały się już tylko zabawnym wspomnieniem. Pomimo to znów zaczęliśmy gubić się w mieście, tym razem przez naszą ciekawość i apetyt, by poznać więcej…
Spacer między ulicami Narutowicza, Kilińskiego i Tuwima, które są jedną z części generalnego planu rewitalizacji miasta, był dla nas zarówno trudny jak i interesujący. By opisać to dokładnie, cofniemy się do okresu, kiedy pytaliśmy ludzi, co jednym słowem chcieliby powiedzieć na temat Łodzi, miasta dla nas wtedy nowego i nieodkrytego. Jak możecie się domyśleć, w większości słyszeliśmy: szara, cicha, przemysłowa, smutna. Zastanawialiśmy się, co te słowa: smutek i cisza mogą znaczyć w kontekście fizycznej przestrzeni miasta. Jak te emocje mogą odnosić się do przestrzeni urbanistycznej? I skąd są generowane?
Smutek jako jedna z sześciu podstawowych emocji opisanych przez Paula Ekamna, ważnego amerykańskiego psychologa, jest bólem emocjonalnym, kojarzonym z lub też określanym przez emocje związane z brakiem, utratą, rozpaczą, rozczarowaniem, bezradnością i żalem. Dotykanie „surowej” części Łodzi, gdzie nie ma kłamstw i fałszywych kolorów, było jak próbowanie nowego ciasta, które wydaje się nie do przełknięcia. Ciekawość jednak mówi Ci, że gdzieś w środku jest jakiś niesamowity smak, którego żaden tort nie może zaoferować.
Dlatego też staliśmy przed szarym, ciemnym, betonowym tunelem i zastanawialiśmy się, dokąd prowadzi. Zajęło nam chwilę, zanim przeszliśmy przez niego, i wtedy zaczęło być dla nas jasne, z czym łączą się te epitety. Zapach wilgoci i zardzewiałego żelastwa roznosił się wokół nas, podczas gdy skromne uliczne światło oświetlało naszą drogę. Usiedliśmy pod okapem przy drzwiach wejściowych do jednego z budynków, by poobserwować, jak inna jest atmosfera już kilka metrów od głównej, turystycznej ulicy. Wszędzie była tam ta krzycząca cisza, a smutek wypełniał krajobraz, który mieliśmy przed sobą. Tak, mieli rację… ci wszyscy ludzie. Jednak, jak wspominaliśmy, smutek to tylko jedna z sześciu emocji i bez niego pozostałe utraciłyby swój balans.
W tym momencie czuliśmy się całkowicie zagubieni w czasie i przestrzeni, kiedy nagle, jakby znikąd, pojawiła się kobieta i zaczęła zadawać nam wiele pytań, które dla nas brzmiały bardziej jak: shschshyhsczyży. Szybko jednak zrozumiała, że jesteśmy obcokrajowcami (prawdopodobnie po naszych zdezorientowanych twarzach) i spytała tylko: Zimno? Pomachaliśmy głowami twierdząco, a kobieta zniknęła na dziesięć minut. Gdy podeszła do nas znowu, trzymała w ręku plastikowe kubeczki z herbatą. Oboje skamienieliśmy z zaskoczenia, i jedyne co mogliśmy powiedzieć to: Dziękujemy Pani. Kobieta usiadła obok nas i piła swoją herbatę, uśmiechając się do nas za każdym razem, kiedy nasze oczy się spotkały. Bez słowa. Właśnie wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że ta cisza i smutek to tylko fałszywe wrażenie, które zakrywa niesamowite, piękne światło, które kryje się w ludzkich oczach.
Fasady będą niedługo pomalowane i dziwny zapach prawdopodobnie się zmieni, ale uśmiech i troska tej kobiety są i będą czymś, co rozświetli każdy szary i zniszczony zaułek tej okolicy. Tak jak rozświetliły i rozgrzały nasze serca.
Nasz projekt o rewitalizacji był na początku stanem umysłu i opierał się na interakcji z ludźmi. Dzięki temu bardzo spontanicznie i naturalnie zaprowadził nas do punktu, kiedy jesteśmy w stanie widzieć piękno w rzeczach nieoczywistych. A ponieważ przestrzeń jest tworzona ze społecznej i fizycznej części, takie podejście stanowi idealne połączenie i bardzo dobry fundament do naszych dalszych działań.
***
Vanja Alibašić i Francesco Fiordoliva – wolontariusze europejscy z Fundacji FERSO
You must be logged in to post a comment.