Dziennik miejski – ładowanie trwa…
Prowadzimy warsztaty dla młodzieży w szkołach, zbieramy informacje i dokumentację fotograficzną dotyczącą Łodzi, by potem pokazać ją naszymi oczami. Będziemy organizować różne wydarzenia. Chcemy opowiedzieć mieszkańcom, jak Łódź widzimy my – dwoje przypadkowych obcokrajowców niezwiązanych z miastem. Stąd pomysł na ten osobisty, miejski dziennik.
Lizbona, Berlin, Madryt, Oslo, Istambuł, Paryż, to tylko niektóre z miast w Europie, w których każdy z nas chciałby żyć, pracować lub po prostu odwiedzić… Tak, to prawda, że te miejsca dużo oferują. Nie znaczy to jednak, że te, których nazwy nie przywodzą na myśl żadnych atrakcji turystycznych, nie mają w sobie nic, by wzbudzić naszą ciekawość. I tu zaczyna się nasza historia…
Choć średniowieczne przysłowie głosi: Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, w naszym przypadku, wszystkie drogi zaprowadziły nas do Łodzi. Brzmi to trochę komicznie, ale taka jest prawda. Nasza historia zaczęła się kilka miesięcy temu, kiedy zdecydowaliśmy się aplikować na wolontariat zagraniczny.
Mam na imię Vanja. Urodziłam się w czasach istnienia Jugosławii, w mieście Banja Luka, drugim co do wielkości w dzisiejszej Bośni i Hercegowinie. Przez przypadek lub dzięki życiowym zbiegom okoliczności mieszkałam cztery lata w Bułgarii, siedem w Austrii, podróżując po Europie, zwiedzając nowe miejsca, poznając różnorodne kultury.
Moje doświadczenie z wolontariatem zaczęło się, kiedy miałam 9 lat i uczestniczyłam w zajęciach artystycznych dla dzieci z wadą słuchu. Oczywiście w tym wieku nie byłam świadoma znaczenia słowa wolontariat, ale od wczesnej młodości miałam w sobie zainteresowanie pracą z ludźmi. Pasja do sztuki i techniki sprawiła najpierw, że studiowałam architekturę, a potem doprowadziła mnie tu, do Łodzi, gdzie realizuję projekt dotyczący rewitalizacji miasta. Od dawna pływam w morzu języków słowiańskich, więc miałam pewność, że nauka polskiego to będzie bułka z masłem… Jednak byłam w błędzie. Dopóki nie wytłumaczono mi dokładnie znaczenia słów, moją ulubioną „zmyłką językową” były kierunki, które zawsze wyprowadzały mnie na drugą stronę Łodzi.
– Sorry Miss, where is Manufaktura?
– Prawo, pierwsza w lewo, potem pierwsza w prawo!
– Oh, thank you so much!
Po bośniacku „prawo” znaczy prosto, więc kiedy orientowałam się, że coś jest nie tak, pytałam: Muszę iść prawo, lewo, prawo? A ludzie odpowiadali: No właśnie! Bez urazy, ale czy „no” nie powinno znaczyć no, nein, nie?
Dzięki tym wędrówkom, poznałam wielu ciepłych ludzi, którzy byli gotowi mi pomóc, kupując coś do jedzenia, dając swoje wizytówki, gdybym potrzebowała pomocy podczas pobytu tutaj. Raz starszy pan widząc moją zagubioną twarz, wsiadł ze mną do tramwaju, jechał 20 minut i zaprowadził do miejsca, którego szukałam. Dał mi jabłko i pojechał w swoim kierunku. Nie jest tu trudno czuć się mile widzianym, nieprawdaż?
Mam na imię Francesco, mam 23 lata i jestem z Włoch. Studiuję techniki komunikacji. Wszyscy moi znajomi i przyjaciele mówią, że jestem uzależniony od podróży. Myślę, że to prawda. Przez ostatnie 3-4 lata bardzo dużo podróżowałem, aczkolwiek wolę być porównywany do dziecka, które odkrywa świat przez dotykanie, wąchanie, słuchanie i smakowanie. Dwa lata temu mieszkałem w Rydze (studia z programu Erasmus+) i było to niesamowite doświadczenie. Poznałem kulturę, która jest zupełnie inna niż włoska. Od tego momentu chciałem cały czas czuć te nowe emocje.
Dlatego kilka miesięcy temu szukałem kolejnego zagranicznego doświadczenia. Zdecydowałem się zgłosić do projektu wolontariatu zagranicznego tutaj, w Łodzi, i przyjechałem pierwszego września. Dlaczego Łódź? Dlaczego Polska? Dlatego, że moja wiedza o tym kraju i mieście była niemal zerowa. Pomału próbuję odkryć ten nowy świat i wejść do niego – do świata, który składa się z innego języka, kultury i tradycji. Pracuję przy projekcie „Rebuild your chances”, dotyczącym rewitalizacji miasta. Ten temat fascynował mnie od początku.
Słowo rewitalizacja ma wiele znaczeń. My skupiamy się na jej dwóch zasadniczych aspektach: społecznym i fizycznym. Prowadzimy warsztaty dla młodzieży w szkołach, zbieramy informacje i dokumentację fotograficzną dotyczącą Łodzi, by potem pokazać ją naszymi oczami. Będziemy organizować różne wydarzenia. Chcemy opowiedzieć mieszkańcom, jak Łódź widzimy my – dwoje przypadkowych obcokrajowców niezwiązanych z miastem. Stąd pomysł na ten osobisty, miejski dziennik. My już jesteśmy gotowi, a wy?
Jesteśmy w kontakcie…!
Vanja Alibašić i Francesco Fiordoliva – Wolontariusze europejscy z Fundacji FERSO.
You must be logged in to post a comment.