Dzień Dobry Caffe, czyli brunch w dawnej portierni

Dzień Dobry Cafe. Foto Michał Kwiatkowski.
Patrząc na budynek portierni, oczami wyobraźni widzę ponad setkę robotników idących rano do fabryki. Tam prawdopodobnie kilkaset razy na dobę można było usłyszeć: Dzień dobry.
Na początek wyjaśnienie, czym jest brunch, ponieważ w naszej szerokości geograficznej to raczej mało znany posiłek. Najprościej mówiąc, to coś na kształt obfitego śniadania, które jemy późnym rankiem, między 10.00 a maksymalnie 11.30. Czyli takie nasze drugie śniadanie.
Miejsce, do którego Was dzisiaj zabiorę, to nie tylko dobra kawiarnia/brunchownia, ale także kawałek fabrykanckiej historii naszego miasta. Przy Narutowicza 57 mieści się dawna willa i fabryka Henryka Szmulowicza. Patrząc od frontu, po prawej stronie widzimy willę, z lewej portiernię (obok bramy wiodącej na teren fabryki), a w głębi podwórko i fabryczną zabudowę. Dziś odwiedzimy dawną portiernię. To niewielki parterowy budynek, przez który przechodzili wszyscy pracownicy i interesanci, kiedy mieściła się tu fabryka pończoch. W 1905 roku była to bardzo nowoczesna manufaktura zasilana silnikami elektrycznymi, a cały proces produkcji był mocno zmechanizowany.
Jak na owe czasy Szmulowicz uchodził za bardzo sprawnego biznesmena. Fabryka przy ul. Dzielnej (obecnie Narutowicza) nie była jedyną jego manufakturą. Kolejna znajdowała się przy Piotrkowskiej, a liczne filie usytuowane były w kilku miastach, m.in. w Gdańsku, Warszawie i Krakowie. Mimo pokaźnych dochodów, jakie przynosiła branża pończosznicza, Szmulowicz uchodził za człowieka skromnego. Świadczyła o tym najlepiej jego willa, która w niczym nie przypominała rezydencji ówczesnych fabrykantów.
Patrząc na budynek portierni, oczami wyobraźni widzę ponad setkę robotników idących rano do fabryki. Tam prawdopodobnie kilkaset razy na dobę można było usłyszeć: Dzień dobry. Przez ostatnie lata mieściła się w nim siedziba banku. Od niedawna, po gruntownym remoncie, w byłej portierni znajduje się kawiarnia, choć śmiało można powiedzieć – restauracja, ponieważ dobrego jedzenia jest tu pod dostatkiem.
Ja wybrałem się do Dzień Dobry Caffe kilkanaście dni po jej otwarciu. Zachęciły mnie zdjęcia na Facebooku oraz to, że lokal otworzyła moja dawna znajoma, Ola Chodkiewicz. Pomyślałem sobie, że brunch w Dzień Dobry będzie także dobrym pretekstem, żeby odwiedzić koleżankę, której nie widziałem ładnych kilka lat.
Z zewnątrz budynek wydaje się niewielki, jednak w środku jest przestronny i jasny. W głównym pomieszczeniu stoją stoliki – od małych dwuosobowych, po duże, rodzinne. Można usiąść w wygodnym fotelu, na krześle lub na długiej kanapie pod ścianą. Wnętrze projektowała Joanna Basińska, która lubi łączyć nowoczesny design z domową atmosferą. Ola (właścicielka) chciała uniknąć tworzenia kolejnego lokalu w industrialnym stylu, dlatego o pomoc w projektowaniu wnętrza poprosiła zawodową projektantkę.
W głębi znajduje się kuchnia i niewielki bar, ale nie musimy do niego iść, ponieważ zamówienia przyjmowane są przy stolikach. Zasiadłem wygodnie na kanapie pod ścianą i od razu otrzymałem menu. I tu pierwsze zaskoczenie – menu to podłużna karta, do której dołączony jest niewielki ołówek. Karta podzielona jest na działy: Pieczywo, Smarowidła, Nabiał, Jajka, Mięso i ryby oraz Warzywa i owoce. W każdym dziale widnieje kilka pozycji, np. twarożek z groszkiem i oliwą, jogurt z domowym musli czy owczy ser z konfiturą jabłkową. Zaznaczając ołówkiem wybrane pozycje z każdego działu, komponujemy własny, niepowtarzalny zestaw.
Trzeba koniecznie wspomnieć, że wszystkie potrawy są robione na miejscu według własnych receptur. Jedną z nielicznych potraw, które przywożone są do kawiarni gotowe, jest pieczywo. Jednak ono również nie pochodzi z przypadkowego źródła. Ola bardzo długo szukała właściwego dostawcy. Jej wybór padł na piekarnię Samopomoc Chłopska w Ozorkowie. Trzeba powiedzieć jedno: strzał w dziesiątkę! Pieczywo to moim zdaniem podstawa dobrego śniadania, a w Dzień Dobry nie dość, że jest go duży wybór, to na dodatek smakuje jak najlepszy wypiek domowej roboty.
W menu wszystkie potrawy oznaczone są specjalnymi kodami, dzięki czemu łatwo skomponować śniadanie typowo wegetariańskie, wegańskie czy bezglutenowe. W ofercie są także produkty bez laktozy, a w przyszłości Ola planuje wprowadzić potrawy ze znaczkiem BIO.
Ja zamówiłem pieczywo mieszane – pszenne, żytnie, razowe – i masło, pastę dnia, owczy ser z konfiturą z jabłek, boczek z dipem chrzanowym, jajko sadzone ze szpinakiem oraz pieczone warzywa z czarnuszką i olejem czosnkowym. Tak wiem, przesadziłem. Postanowiłem jednak zaszaleć, ponieważ Ola powiedziała, że mogę zamawiać, co tylko zechcę. Oczywiście była to zbyt duża porcja jak na jedną osobę, ale czego się nie robi dla czytelników.
Znowu zaskoczenie – wszystko zostało podane w niewielkich miseczkach, z których łatwo można wyjadać pyszności lub maczać w nich pieczywo. Taki sposób podawania potraw Ola przywiozła z Kopenhagi. Brunch w miseczkach to w Kopenhadze standard. Jedzenie w ten sposób jest bardzo wygodne i bardzo przypadło mi do gustu.
Warto w tym miejscu wspomnieć o cenach. Te uzależnione są od ilości pozycji, które zaznaczymy w menu. I tak, za trzy zapłacimy 13 zł, za cztery 17 zł, a za pięć 21 zł. Ceny skalkulowane są tak, żeby nie odbiegały od standardowych kwot za śniadanie czy lunch w Łodzi.
Do każdego zestawu można zamówić dobrą kawę z ciśnieniowego ekspresu, wyciskane soki lub herbatę. Poza brunchem w miseczkach, można tu zjeść także coś na szybko i na mniejszy głód. W ofercie są np. gotowe kanapki na ciepło z dodatkami i wybór sałat.
Wszystko bardzo mi smakowało, naprawdę. Lubię komponować własne zestawy, szczególnie śniadaniowe. Brunch w takim miejscu jak Dzień Dobry, nawet codzienny, nigdy się nie znudzi, ponieważ każdego dnia możemy zaskoczyć sami siebie własną kreatywnością.
****
Michał Kwiatkowski – łódzki dziennikarz, DJ i freelancer, w gazecie odpowiada za Kamerę Miasta Ł.
Podoba Ci się ten artykuł? Tutaj możesz wesprzeć kolejny: https://zrzutka.pl/4n584m
Łódzka Gazeta Społeczna „Miasto Ł” jest gazetą bezpłatną, opartą na obywatelskim zaangażowaniu. Pomóż nam zebrać środki na dalsze działanie.
Jeżeli chcesz nas wspierać regularnie, zleć w swoim banku przelew stały:
Fundacja Spunk
Nr konta: 83 1750 0012 0000 0000 3823 8337 Raiffeisen Polbank
W tytule: „Darowizna na Miasto Ł”.
You must be logged in to post a comment.