Dziadek w szponach służby zdrowia
Profesor Doktor Habilitowany Nauk Medycznych przyjął Dziadka w swoim profesorskim gabinecie Poradni Zaburzeń Nowych miejscowego Uniwersytetu Medycznego. Zaburzeniami Nowymi zajmuje się nowa specjalność, dynamicznie wkraczająca na rynek usług medycznych. Profesor przyjął Dziadka w ramach ubezpieczania zdrowotnego. Skierowanie wystawił – również w ramach NFZ – inny specjalista. Wizyta miała charakter diagnostyki wstępnej, kwalifikującej do diagnostyki szczegółowej, której z góry wiadomym celem było rozpoznanie Schorzenia Nowego, uzasadniające konieczność rozpoczęcia odpowiedniej terapii.
W wyniku wywiadu wstępnego Profesor zakwalifikował Dziadka do diagnostyki szczegółowej. Poinformował, że kosztuje ona prawie 400 zł i że można ją rozpocząć już na drugi dzień, a zaraz potem wdrożyć odpowiednią terapię. – Zaraz, zaraz! Czy to jest na NFZ? – żachnął się Dziadek. – Na bezpłatne badanie może się pan zapisać w rejestracji, a czas oczekiwania wynosi 8 miesięcy. – wyjaśnił Profesor.
Dziadek podziękował za poradę i wyszedł. Najwyżej kupię sobie suplement diety na chrapanie dla kotów. – pomyślał. Jednocześnie zrozumiał, że uciekł z polowania na naiwnych, bo Nowe Zaburzenie jest stare jak świat i każdy jest zaburzony, nawet dziadkowy Kocur.
A ja uważam, że to jest przestępstwo – naciąganie wystraszonych rozpoznaniem pacjentów, by płacili za usługi medyczne świadczone w publicznym podmiocie opieki zdrowotnej w godzinach jego urzędowania tak, jakby były prywatne.
Czy na pokładzie naszej Łodzi jest prokurator?
P.S. Szczegółowe informacje w redakcji MŁ.