Do biegu, gotowi? Start!
Kiedyś sygnalizacja była prosta jak schemat cepa – tu zielone, tam czerwone i zmiana. Dzisiaj jest inteligentna. IQ wyższe od mojego. Dlatego chyba nie rozumiem, czemu niezbyt rączy przechodzień nie jest w stanie pokonać niewielkiego skrzyżowania w ciągu jednej zmiany świateł. Oczywiście pokona, tylko że na czerwonym. I nic go nie powstrzyma, bo jedzie tramwaj. Następny za 20 min.
W ubiegłym wieku byłem jeszcze całkiem młodym Zgredem, ale już mnie męczyło: Czemu to działa? Jak działa? A tamto, dlaczego nie działa? Kosztowna przypadłość. Jak łatwo się domyślić, wkrótce większość sprzętów w moim otoczeniu przestała działać na wieki. Dziś jestem Zgredem właściwym i wcale mi nie przeszło. Tylko wyzwania poważniejsze.
Wreszcie mamy w Łodzi rower miejski. Duma i radość. Zainteresowanie ogromne. Puste stacje, wszystkie pojazdy w trasie – to działa. Czasem jednak nie działa. Oszczędnej budowy dziewczyna szarpie się z bicyklem. Zapłaciła, chciałaby jechać, a mechanizm nie puszcza. Przechodzący bywalec siłowni rusza na pomoc. Dobrze jest, myślę… Najwyżej pojedzie ze słupkiem. Przy innej stacji gość chce maszynę zwrócić. Tym razem ustrojstwo nie chce się zablokować. Silny chłop. Macha rowerem jak bagietką. Gdy po paru minutach wsiadałem do tramwaju, odwróciłem się. Jeszcze walczył. Minęło trochę czasu i teraz pewnie system się dotarł. A ja wciąż nie rozumiem i się miotam. Przecież to nie jest prototyp maszyny do podróżowania w czasie. To już gdzieś działa, zostało sprawdzone. Nie może tu robić tego samego? Działać od razu dobrze?
Chadzam pieszo. Najczęściej. Mniej więcej połowę czasu zajmuje mi kwitnienie na skrzyżowaniach w oczekiwaniu na zielone. Żeby się nie nudzić, gapię się i dumam. Kiedyś sygnalizacja była prosta jak schemat cepa – tu zielone, tam czerwone i zmiana. Dzisiaj jest inteligentna. IQ wyższe od mojego. Dlatego chyba nie rozumiem, czemu niezbyt rączy przechodzień nie jest w stanie pokonać niewielkiego skrzyżowania w ciągu jednej zmiany świateł. Oczywiście pokona, tylko że na czerwonym. I nic go nie powstrzyma, bo jedzie tramwaj. Następny za 20 min. To stwarza nieco zamieszania, ale tylko na chwilę. Bo teraz nastąpi bezruch. Wszyscy mają czerwone. Nic nie jedzie. Nikt nie idzie. Korek rośnie. Na pasach pusto, mógłbym przejść bezpiecznie, ale przecież czerwone. Kierowca, który skręca w prawo zatrzymuje się i patrzy na mnie jak na matoła, bo na logikę powinienem mieć zielone. Teraz! Zielone! Odpalam trampki i cwałuję na drugą stronę. W tym momencie z dwóch kierunków ruszają samochody. Na mnie! Przeczytałem gdzieś, że ta nad wyraz inteligentna sygnalizacja umożliwia opuszczenie skrzyżowania maruderom. Na moje oko ona jedynie umożliwia bezpieczne przejechanie na czerwonym świetle, z czego wielu kierowców skwapliwie korzysta. Policji to się chyba podoba. Za każdym razem, gdy czekam przy skrzyżowaniu, ktoś śmiga na czerwonym. Nigdy nie widziałem, żeby dostał mandat.
Zdumiewających i inteligentnych wynalazków jest w Łodzi więcej – ot choćby żółte przyciski przy przejściach dla pieszych. Patent stary i bardzo pożyteczny. Chcesz przejść, naciskasz guzik, zielone światło, bardzo proszę. Ale u nas występuje w trzech wersjach: nie działa nigdy, działa w określonych godzinach, działa zawsze. Który jest który – sprawdzisz jedynie metodą prób i błędów. Jeśli od piętnastu minut nie możesz przejść – naciśnij. Ten akurat działa.
Zaobserwowałem, z nudów oczywiście, że sporo przystanków tramwajowych i autobusowych pomieści więcej niż jeden pojazd jednocześnie. To świetna informacja. Może uda się tam przesiąść. Nie uda się. Przystanek pomieści więcej niż jeden, ale mniej niż dwa pojazdy. Czyli jakieś 1,5. Miejsce na to brakujące pół najczęściej jest. Czego nie ma?
Na ulicy Narutowicza przy Kilińskiego natomiast mogą stanąć już dwa tramwaje. Całe. No to tam się można przesiąść? Jeśli jedziesz w kierunku Piotrkowskiej, to nie. Pierwszy odjeżdża zanim drugi otworzy drzwi, żeby pięćdziesiąt metrów dalej odstać pełną zmianę świateł. Musi w tym być jakaś logika, ale ja wymiękam.
Tuż obok, na rogu powstał całkiem przystojny skwerek. Coś tam próbuje rosnąć, może jakieś drzewka. Na razie jednak patelnia. Na skwerku ławki – ładne, nowe, pomalowane ciemno szarą farbą, takie jakich wiele już stoi w centrum. Żeliwne. Niebawem zapewne pojawią się upały… Proszę siadać.