Czas powiedzieć „Do zobaczenia wkrótce”

Vanja Alibašic i Francesco Fiordoliva.
Dziennik Miejski
Tłumaczenie z języka angielskiego: Aleksandra Szmurlik
Wąskie, jednokierunkowe uliczki z małymi sklepikami, gdzie dostajesz jabłko lub herbatę od nieznanych przechodniów, to na pewno moje ulubione miejsca w Łodzi. Tam, gdzie uprzedzenia nienawidzących cudzoziemców lokalsów można złamać jednym drobnym gestem i uśmiechem.
Dawno, dawno temu było dwoje wolontariuszy, których wszystkie drogi prowadziły do Łodzi…
Drogi pamiętniku!
Niestety, mój pobyt w Łodzi dobiegł końca. Już liczę dni przed moim powrotem do Włoch. Ludzie są podekscytowani, pakują swoje rzeczy, czując presję uciekającego czasu. Pisząc ludzie, mam na myśli oczywiście innych wolontariuszy. Każdy jest już gotowy na powrót do swojego kraju: Hiszpanii, Francji, Serbii, Rosji, Węgier, Ukrainy i również do Włoch. Jednak moja sytuacja jest trochę inna. Jadę do Włoch tylko na 2-3 tygodnie wakacji i wracam, ponieważ znowu czeka na mnie Polska. Jak powinieneś już wiedzieć, drogi dzienniku, postanowiłem zostać dłużej w tym zimnym, ale niesamowitym kraju. Znalazłem w Polsce pracę. Naprawdę myślałeś, że po roku mógłbym zostawić moją starszą „siostrę” Vanję? Nie ma mowy. Miniony rok był niesamowity, świetny, pełen emocji i uczuć. Czuję, że bardzo wydoroślałem. Dzięki ludziom, dzięki Polsce i oczywiście dzięki Łodzi. Nie sposób zapomnieć o wszystkich chwilach spędzonych w jednym z moich ulubionych miejsc w mieście, w Off Piotrkowska, gdzie najłatwiej mogłem się wyluzować. Jak mógłbym zapomnieć o najlepszym wydarzeniu w mieście – Light Move Festival? Wiem też, jak ciepli i pełni pasji są sami łodzianie. Udają, że są chłodni jak pogoda i zamknięci w sobie, ale to nieprawda. Będę tęsknił za wszystkim, co jest związane z miastem – każdą ulicą, każdym parkiem, każdym barem, każdym ukrytym pięknem. Postanowiłem nadać Łodzi pseudonim: „możliwość”. Kraków jest piękny? Warszawa jest stolicą? Cóż, Łódź jest pełna możliwości, zwłaszcza dla młodzieży. To miasto trochę surowe, dzięki czemu pozwala nam, mieszkańcom, w pełni wyrazić siebie w różnych sektorach. Dla mnie przyjemnością było odkrywanie go, krok po kroku. Po roku spędzonym z łodzianami, rozmawiając z nimi o mieście, zdałem sobie sprawę, że cudzoziemcom łatwiej docenić Łódź. Może to, czego brakuje, to zaufanie do miasta. Szkoda, ale mam nadzieję, że to się zmieni w przyszłości, a ludzie z całej Polski przestaną mówić o przemysłowym i szarym mieście. Powodzenia Łódź!
***
Iiiiiiiiiii obudziłam się po 11 miesiącach… Z ogromną chmurą nad moim łóżkiem. Burze z deszczem, burze uczuć związanych ze wszystkim, co się stało, od kiedy po raz pierwszy stanęłam przed drzwiami mojego mieszkania w Łodzi.
Oczekiwania, życzenia, wątpliwości, obawy i inne emocje znalazły swoje miejsce w układance pod tytułem: Wolontariat europejski w Łodzi, ale nadal czuję się zagubiona.
Wzięłam kartkę papieru, próbując zebrać myśli, zastanowić się nad wszystkim i silnym dmuchnięciem rozwiać chmury nad moją głową…
Surowa struktura Łodzi, bez jakichkolwiek kłamstw i fałszywego makijażu, uświadomiła mi, że to niezwykłe miasto, z własnym, specyficznym mikroklimatem, przyjęło mnie jako własne dziecko. Ta myśl sprawiła, że czas spędzony w Łodzi zobaczyłam znacznie konkretniej, klarowniej, realnie, ale wciąż szczerze. Razem z koordynatorami, 14 wolontariuszami, seniorami z lekcji językowych i wszystkimi, którzy dali nam szansę na integrację, Francesco i ja poświęcaliśmy wiele uwagi, miłości i wysiłku, aby dać Łodzi to, co w nas najlepsze. Nawet przy dziwnych zmianach pogody, mnogości przemysłowych dzielnic, Łódź jest zawsze realistyczna. Nie udaje, ma własny charakter i od Ciebie zależy, czy to zaakceptujesz, czy też nie. Chciałabym, aby zawsze była tak uczciwa i bezpośrednia, nawet jeśli przyszłość nowoczesnego i zrewitalizowanego miasta zbliża się ku niej wielkimi krokami.
Wąskie, jednokierunkowe uliczki z małymi sklepikami, gdzie dostajesz jabłko lub herbatę od nieznanych przechodniów, to na pewno moje ulubione miejsca w Łodzi. Tam, gdzie uprzedzenia nienawidzących cudzoziemców lokalsów można złamać jednym drobnym gestem i uśmiechem. Nadal istnieją jakieś biurokratyczne procesy, przez które trudno przebrnąć, szczególnie gdy się jest cudzoziemcem spoza Unii Europejskiej. Ale gdzie jest to łatwiejsze?
Moje życie zabrało mnie w kolejną drogę – przeprowadzkę do innego miasta. Jednak zostaję w Polsce, więc z jednej strony jest trudniej, a z drugiej – ekscytująco. Trudno jest mi wyjechać z Łodzi, ale przecież wciąż będę odkrywać Polskę z jednym z najbardziej niezwykłych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałam. Z Francesco – „Bratem z innej matki”, jak mówimy w Bośni – ten trudny krok wydaje się dużo bardziej interesujący.
Czuję, że mam wystarczająco dużo siły, aby przegonić te chmury, pozwolić słońcu wypełnić mój umysł i duszę i przeżyć ten rok jako jeden z najbardziej wymagających i ważnych w moim procesie uczenia się przez całe życie. Obiecuję mieć otwarte serce i mówić ludziom o tym, co przeżyłam tutaj i co dała mi Łódź.
Dlatego też żegnaj to nie jest słowo, którego chciałabym użyć, ponieważ zamierzam tu wracać. Do zobaczenia wkrótce jest dużo bardziej na miejscu. Droga Łodzi, nie wstydź się tego, jaka jesteś, bo skrywasz w swoim wnętrzu wiele skarbów! Dziękuję, że pozwoliłaś mi poznać wszystkie dobre i złe strony, spotkać się ze wszystkimi, pięknymi ludźmi, którzy wspierali i urozmaicali nasz pobyt tutaj, i dali mi szansę odczuwania twojego ducha. Dziękuję mojej drogiej Łodzi i do zobaczenia wkrótce.
****
Vanja Alibašic i Francesco Fiordoliva – wolontariusze europejscy w Fundacji FERSO.
You must be logged in to post a comment.