Budżet Obywatelski – cieszmy się sukcesem!
Głosowanie na projekty złożone w ramach Budżetu Obywatelskiego w Łodzi dobiegło końca. Znamy wyniki. Jedne projekty zostaną zrealizowane, inne nie, ale nie to jest istotą tego, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach w naszym mieście. To, co się naprawdę stało, to zmiana wizerunku łodzian jako obywateli.
W Łodzi zdiagnozowano bardzo niski kapitał społeczny. Oznacza to, że łodzianie nie zrzeszają się, nie uczestniczą w konsultacjach społecznych, nie ufają sobie wzajemnie, nie współpracują. Wszystkie te cechy nas, łodzian, zostały szczegółowo opisane w diagnozie stworzonej dla potrzeb Strategii Miasta 2020+. Dowiedzieliśmy się z niej, że nie mamy potrzeby partycypowania w rządzeniu miastem, że jesteśmy trudnymi obywatelami, którym się nie chce. I rzeczywiście, obserwując losy konsultacji społecznych organizowanych przez Urząd Miasta, można stwierdzić, że niewielu łodzian ma ochotę wpływać na losy miejsca, w którym żyje. Warto w tym miejscu przyjrzeć się tej sytuacji i zastanowić, dlaczego tak jest?
To, co można stwierdzić na pewno, to fakt, że osoby uczestniczące w konsultacjach społecznych nie czują, że mają realny wpływ na zmianę. Jak pokazuje doświadczenie, opinia mieszkańców to jedno, a pomysł miasta na daną inwestycję to drugie. Urzędnicy przyzwyczaili się nie słuchać obywateli, zatem obywatele stracili poczucie sensu i zamilkli. Można to zmienić tylko w jeden sposób: dając ludziom narzędzia, które pozwolą im poczuć, że naprawdę mają wpływ na swoje miasto, że od nich zależy, jakie ono będzie, jaki będzie miało charakter. To mieszkańcy tworzą miasto, to oni nadają mu klimat i to oni wiedzą, czego potrzebują. Najwyższy czas, żeby rządzący miastem wybili sobie z głowy, że wiedzą, co jest dobre dla nas, obywateli. Czas pytać. Zmiana musi być rewolucyjna. To, że czujemy się dobrze w swoim mieście, to cel nadrzędny. Żeby Łódź się rozwijała, ludzie muszą chcieć tu mieszkać, muszą czuć, że to ich miasto, ich dom.
Co zatem wydarzyło się w ramach Budżetu Obywatelskiego, co spowodowało, że tak wielu łodzian zaktywizowało siebie i swoich sąsiadów do składania wniosków i głosowania? Co się wydarzyło, że padł rekord złożonych projektów, że przeszło 129 tys. osób zagłosowało? Nikt się tego nie spodziewał, a łodzianie stanęli na wysokości zadania.
Dostaliśmy narzędzie szczególne, bardzo dobrze wypracowane przez urzędników, radnych i środowisko organizacji pozarządowych. Dużo rozmów, dużo pracy dało dobry efekt. Jakie cechy Budżetu Obywatelskiego spowodowały, że zostaliśmy zachęceni do uczestniczenia w tym działaniu? Realne, niemałe pieniądze i prosty mechanizm (składasz, uzasadniasz, głosujesz), decydują ludzie, a nie urzędnicy (urzędnicy nie opiniują merytorycznie wniosków, to mieszkańcy decydują, co jest ważne), proces wyboru projektów jest transparentny (jawne karty oceny wniosku, jawne obrady komisji, publikowanie punktacji), wyniki są wiążące. Jeśli wybierzemy budowę statku kosmicznego – budujemy!
To wystarczyło. Ruszyła maszyna. Powstały strony internetowe, profile na Facebooku, filmy, animacje, konkursy, ulotki, plakaty, banery, akcje uliczne. Wszystko po to, aby wypromować swój pomysł na zmianę w Łodzi.
Jedną z najbardziej widocznych inicjatyw był rodzinny pomysł Państwa Kowalczyków na Promenadę Bałucką. Pomysł zupełnie spontaniczny, jak twierdzą twórcy, a jednocześnie prawdziwe działanie strategiczne, połączone z fantastyczną zabawą. „Zrobiliśmy koszulki, karty promujące projekt, banery, ulotki, konkursy na Facebooku, zbieraliśmy podpisy na nasz pomysł na ulicy, ale przy okazji wyjaśnialiśmy istotę budżetu obywatelskiego, zachęcaliśmy do głosowania w ogóle” – tak wspominają zbieranie głosów pomysłodawcy projektu. Dziś wiemy, że nie wygrali, ale wiemy też, że myślą o partnerstwie w przyszłym roku z innymi projektodawcami z Bałut. Chodzi o to, żeby wzmocnić potencjał i zwiększyć swoją szansę przez współpracę.
Oczywiście organizowały się szkoły, zachęcając rodziców do oddawania głosów, rady osiedli i poszczególni mieszkańcy. Na Stokach w jednym z okien wisiał plakat zachęcający do głosowania. W tym miejscu można było również skorzystać z komputera, pobrać kartę i dowiedzieć się więcej o projektach dla Widzewa.
Dzięki Budżetowi Obywatelskiemu odwiedzaliśmy swoich sąsiadów, zachęcając ich do głosowania. Prowadziliśmy rozmowy o Łodzi, zaczęliśmy marzyć o mieście, w którym będzie nam się dobrze żyć. Wyobraziliśmy sobie zrealizowane projekty, nasze projekty.
Zatem najważniejsze cele Budżetu Obywatelskiego zostały zrealizowane. Bo przecież nie chodziło tylko o inwestycje, ale przede wszystkim o aktywizację obywatelską, budowanie lokalnych partnerstw wokół projektów, edukację i wspólne działanie.
Znamy już wyniki, wybraliśmy projekty, które uznaliśmy za najpilniejsze do realizacji, najciekawsze, najważniejsze.
I teraz znowu piłka po stronie urzędu. My jako mieszkańcy chcemy zobaczyć fantastyczną realizację naszych projektów, naszych marzeń, naszych pomysłów. Trzeba to zrobić bardzo sprawnie. Wszystkie procedury przetargowe i konkursowe muszą zostać przeprowadzone na najwyższym poziomie. Obywatele nie mogą czekać. I oczywiste jest, że duże inwestycje nie zostaną ukończone przed rozpoczęciem działań związanych z kolejnym Budżetem Obywatelskim, ale te mniejsze powinny być już zrealizowane. Trzeba pokazać łodzianom, że są poważnie traktowani. Budżet Obywatelski może być jednym z tych działań, które spowodują, że mieszkańcy Łodzi staną się jej rzeczywistymi gospodarzami, że będą chcieli współuczestniczyć w tworzeniu miasta, że zbudujemy patriotyzm lokalny, że staniemy się dumni z miasta, w którym mieszkamy.
Jesteśmy jako obywatele świadkami ogromnej zmiany. Mówi się o tym, że oddawanie władzy obywatelom jest przyszłością i prowadzi do rozwoju. Cieszmy się, że możemy w tym uczestniczyć, pilnujmy, żeby było to realizowane na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że przyszłoroczny budżet obywatelski będzie jeszcze lepszym doświadczeniem dla wszystkich składających projekty, oceniających i głosujących. Wydawanie 20 milionów to duża odpowiedzialność, ale również świetna zabawa i radość, zwłaszcza kiedy później widzimy wokół efekty, a miejsce, w którym mieszkamy, staje się coraz bardziej nasze.