Aktywizm dyskretny, czyli kawiarnio-księgarnie i inne szalone pomysły
Napisano szereg książek i artykułów, w których, czerpiąc ze statystyk, porównywano ilość stowarzyszeń w Europe Zachodniej oraz Środkowej i Wschodniej. Okazało się, że jest ich u nas dużo mniej i zapewne dlatego demokracja nie działa, tak jak powinna. Żeby sprawdzić, czy taka zależność rzeczywiście istnieje, pojechałem na pół roku do Nowego Sadu.
Na początku lat dziewięćdziesiątych amerykański politolog Robert Putnam opublikował Demokrację w działaniu. Książkę napisał w oparciu przeprowadzone we Włoszech badania, z których jasno wynikało: w tych częściach kraju, gdzie dużo jest stowarzyszeń, chórów, klubów, itp., ludzie bardziej sobie ufają, angażują się w sprawy swojego otoczenia, płacą podatki, chodzą na wybory i w ogóle demokracja ma się tam lepiej niż w miejscach, gdzie wielu stowarzyszeń nie ma i gdzie, jak się okazuje, często rządzi mafia. Niedługo potem czasopismo Economist ogłosiło, że jeśli jego wnioski są słuszne (…), to politycy i politolodzy powinni jeszcze raz zastanowić się nad przyszłością demokracji w Azji, Ameryce Łacińskiej oraz Europie Środkowej i Wschodniej. No i politolodzy zastanowili się. Napisano szereg książek i artykułów, w których, czerpiąc ze statystyk, porównywano ilość stowarzyszeń w Europe Zachodniej oraz Środkowej i Wschodniej. Okazało się, że jest ich u nas dużo mniej i zapewne dlatego demokracja nie działa, tak jak powinna.

Materra Mesto Prostorija – centrum kulturalne mieszczące księgarnię, kawiarnię, galerię, studio nagrań i czytelnię lesbijską. Fot. Piotr Goldstein
Żeby sprawdzić, czy taka zależność rzeczywiście istnieje, pojechałem na pół roku do Nowego Sadu. To drugie pod względem wielkości miasto Serbii, pod wieloma względami przypomina Łódź – ukształtowało się w XIX wieku w wyniku współpracy trzech dużych grup etnicznych: Węgrów, Szwabów Dunajskich i Serbów. Miasto boryka się z dużym bezrobociem i niskimi pensjami, a jednocześnie jest wyjątkowo ambitne w dziedzinie kultury.
W Nowym Sadzie jest całkiem sporo stowarzyszeń. Niektóre mogą zrobić na przybyszu z Łodzi wyjątkowe wrażenie, np. ukryty w niepozornej piwnicy klub rowerowy, którego ściany udekorowane są proporczykami z lat 70.: Rajd po Ziemi Łódzkiej, Klub Rowerowy Tramwajarz itp. Ale tym, co naprawdę przykuło moją uwagę, jest zjawisko, które można by nazwać „aktywizmem dyskretnym”. Przykładem niech będą kawiarnio-księgarnie.
Są to najczęściej firmy, ale firmy specyficzne, gdyż zdają się one aktywnie tracić pieniądze. Robią to na kilka sposobów. Po pierwsze, sprzedają prawie wyłącznie książki dobre, ambitne. To znaczy, nie tylko kolorowe książki kucharskie, przewodniki turystyczne i przygody postaci z kreskówek, lecz również ambitną literaturę, o problemach społecznych, edukacyjną. Takie książki sprzedaje się z trudem, i powoli nawet tam, gdzie nie są drogie. A w Serbii są drogie. Na przykład cena egzemplarza Państwa Platona stanowi tam równowartość siedmiu minimalnych stawek godzinowych (dla porównania w Polsce dwóch, w Anglii jednej).
Po drugie, oferują książki w językach mniejszości narodowych (czyli w przypadku Nowego Sadu głównie po węgiersku), choć dobrze wiedzą, że nikt ich nie kupi (bo lokalni Węgrzy, o ile znają język, raczej kupują książki przez Internet). Ale, jak mówią właściciele tych księgarni, nie o sprzedaż tu chodzi, tylko o szacunek. Szacunek zarówno do konkretnych mniejszości, jak i dla idei wielokulturowości w ogóle. W Nowym Sadzie od wielu lat przy okazji kolejnych inwestycji, poszerzania dróg, budowy centrów handlowych itp. giną po cichu ślady wielokulturowości miasta: pomniki, świątynie, cmentarze. Właśnie te niekupowane książki przypominają o tym, że nie wszyscy są tacy sami, a spostrzegawczym również o tym, że kasa to nie wszystko.
Po trzecie, zaobserwowałem, że te kawiarnio-księgarnie wyjątkowo często stają się przytuliskiem dla wszelkiego rodzaju stowarzyszeń, organizacji, ruchów, grup nieformalnych, projektów artystycznych i innych przedsięwzięć – takich, które z różnych powodów nie mogą, bądź nie chcą, znaleźć sponsora na wynajem lokalu, sceny, ścian na ekspozycję. Wiele z nich to „stowarzyszenia” niezarejestrowane, umykające statystykom, choć często dużo bardziej zaangażowane niż te, które te statystyki wypełniają. Nierzadko właśnie ten brak instytucjonalnych sponsorów, narzucających kierunek i granice działania, sprawia, iż są one prawdziwie niezależne i bliskie lokalnym problemom.
Nowosadzkie kawiarnio-księgarnie to bardziej organizacje charytatywne i aktywistyczne niż firmy. Świadczy o tym bankructwo wielu z nich. Skoro chcą sprzedawać książki, które mało kto kupuje, oddawać nieznanym artystom i organizacjom przestrzeń, na której można by zarabiać – no to mają.
Ale bynajmniej, nie tylko o książki i kawę tu chodzi. Chodzi raczej o pewien ekosystem stowarzyszeń, firm, grup, jednostek i ich etos społecznego zaangażowania. Gotowość niezarobienia albo zarobienia mniej po to, żeby w mieście było lepiej i ciekawiej. W Łodzi też mamy taki ekosystem. Kawiarnio-księgarnie, jak Litera Cafe czy Niebostan, lokale, takie jak Żarty-Żartami czy Owoce i Warzywa, niezależne galerie, jak Tłustym Drukiem, alternatywne kina, jak Bodo czy Charlie, inicjatywy wydawnicze, jak Miasto Ł, oraz cały szereg grup i jednostek, które wśród tej infrastruktury działają. To dzięki nim wyznacznikiem tego, co dzieje się w mieście, są nie tylko dochodowość, odgórnie narzucane trendy i pomysły rządzących.
Jeśli Putnam miał rację i stowarzyszenia rzeczywiście są podporą demokracji, to społecznie zaangażowane kawiarnio-księgarnie i inne, podobnie szalone, bardziej lub mniej utopijne pomysły są taką podporą na pewno. Ich szansą na przetrwanie jest, miejmy nadzieję, nie tylko komercjalizacja, lecz również wsparcie i zaangażowanie tych, którzy wierzą, że są one ważne. A politolodzy może powinni jeszcze raz zastanowić się nad przyszłością demokracji w Europie Środkowej i Wschodniej, tym razem mniej ufając statystykom…
***
Piotr Goldstein – z wykształcenia filozof, a od dłuższego czasu socjolog/antropolog społeczny. Bada różne formy aktywizmu w Europie Środkowej i Wschodniej. Autor książki Wizerunek kobiety w filozofii Platona.